Protestów wyborczych... 200 razy mniej niż 5 lat temu! Czy rozpalone głowy "silnych razem" ochłoną?

Tymczasem chłodne dane, analizy specjalistów i twarde wyliczenia wskazują jednoznacznie – wybory przebiegły zgodnie z prawem, a ewentualne nieprawidłowości są marginalne i nie wpływają na końcowy wynik.
Karol Nawrocki uzyskał aż 369 tysięcy głosów więcej niż Rafał Trzaskowski. Nawet jeśli część zgłoszonych nieprawidłowości zakończy się korektą wyniku o kilka tysięcy głosów, nie zmieni to fundamentalnego faktu – zwycięzca jest bezdyskusyjny.
Dowodem na to, że wybory przebiegły spokojnie, jest choćby liczba złożonych protestów wyborczych. Do dziś wpłynęło ich zaledwie 28, a czas na składanie protestów mija 16 czerwca. To wynik nie tylko niski, ale wręcz rekordowo niski na tle poprzednich elekcji prezydenckich:
1995 rok – rekordowe 593 238 protestów. Taka kumulacja spowodowana była fałszywym podaniem wykształcenia Aleksandra Kwaśniewskiego, który w rzeczywistości nie uzyskał tytułu magistra
2000 rok – 96 protestów
2005 – 51 protestów
2010 – 378 protestów
2015 – 58 protestów
2020 – 5847 protestów
2025 – 28 (do dziś, protesty można jeszcze składać do 16 czerwca)
Jak widać, tegoroczna liczba protestów to zjawisko całkowicie normalne, a nawet niskie jak na standardy ostatnich dekad. W 2020 roku było ich niemal sześć tysięcy – i również nie zmieniły one ostatecznego wyniku.
Oczywiście, każda nieprawidłowość – nawet drobna – powinna zostać zbadana, ale mechanizmy demokracji nie działają według emocjonalnych reakcji przegranych. Odwoływanie się do wyimaginowanych teorii spiskowych to nie objaw troski o praworządność, ale niepogodzenia się z porażką.
Jeśli chcemy rozmawiać poważnie o demokracji, to zacznijmy od respektowania jej zasad. A jedną z nich jest przyjęcie do wiadomości wyniku głosowania, nawet jeśli nie jest po myśli naszej bańki informacyjnej.
źr. wPolsce24
Na podstawie raportu "Wybory prezydenckie w Polsce 2020. Obserwacja społeczna" Fundacji Odpowiedzialna Polityka