"Ekspert" Tuska chce się bić z prezydentem Nawrockim

Do wiosny 2025 o Jacku Murańskim słyszeli tylko fani freak fightów, miłośnicy patostreamingu i premier Donald Tusk. Jednak za sprawą tego ostatniego, o Murańskim usłyszała cała Polska. To właśnie na słowa wątpliwej sławy celebryty powołał się szef rządu rzucając oskarżenia pod adresem kandydata prawicy na prezydenta, co według niektórych ekspertów, miało ostatecznie pogrzebać wyborcze szanse Rafała Trzaskowskiego. Choć od wyborów minęło już ponad 4 miesiące Murański wciąż chce ogrzewać się ciepłem niedawnej sławy.
Podczas jednego z wywiadów przed kolejną walką freak MMA postanowił znowu rzucać oskarżenia pod adresem Karola Nawrockiego. Na pytanie dziennikarza, czy stanąłby w ringu z prezydentem wypalił:
- Po pierwsze, domniemanym prezydentem. A po drugie, chętnie bym się z nim sprawdził, tylko na małe rękawice, bo ja lubię takie bezpośrednie akcje. On twierdził, że jest dobry w szlachetnej, męskiej rywalizacji - cytuję ciebie, Karolku, domniemany prezydencie... - prowokował Murański i dodawał, że celowo używa słowa domniemany, bo wkrótce mają wypłynąć nowe fakty, które "wyrzucą Nawrockiego z Belwederu".
Chodzi o informacje, które ktoś ma przywieźć z Hamburga. Cokolwiek oczywiście to oznacza. Murański przekonywał też, że w jego mniemaniu prezydent jest przestępcą i może się z nim bić tylko zanim zostanie skazany, bo "federacje nie chcą brać osób z wyrokami".
Murański najwyraźniej zapomniał, że on sam spędził trzy lata w więzieniu za pobicie.
Dlaczego w ogóle o tym piszemy? Wyłącznie po to żeby pokazać, na jakie "autorytety" powołuje się Donald Tusk.
źr. wPolsce24 za x.com