Włochy uległy Niemcom w sprawie Ukraińca podejrzanego o sabotaż Nord Stream. Obrona zapowiada odwołanie

Sąd apelacyjny w Bolonii zgodził się na ekstradycję do Niemiec obywatela Ukrainy Serhija K., podejrzanego o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream w 2022 roku.
To kolejny etap długiego postępowania, które wywołało międzynarodowe kontrowersje i wątpliwości dotyczące zasad europejskiej współpracy sądowej.
Przypomnijmy, inaczej stało się w Polsce, gdzie Ukrainiec Wołodymyr Żurawlew (zgodził się na podanie jego nazwiska), oskarżany przez Niemców o wysadzenie gazociągu Nord Stream, nie został wydany naszym zachodnim sąsiadom.
Sąd zdecydował też, że mężczyzna opuści areszt śledczy.
Kim jest Serhij K.?
49-letni Ukrainiec, były wojskowy, który został zatrzymany w sierpniu nad włoskim Adriatykiem, gdzie spędzał wakacje z rodziną.
Aresztowano go na podstawie Europejskiego Nakazu Zatrzymania wydanego przez Niemcy.
Sam zainteresowany utrzymuje, że nie ma żadnego związku z atakiem na rurociągi i w dniu sabotażu przebywał na Ukrainie.
Od decyzji do odwołań — skomplikowana droga sądowa
Po pierwszej zgodzie włoskich sądów na jego wydanie, Sąd Kasacyjny (najwyższy) zablokował decyzję i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy.
Teraz jednak boloński sąd po raz drugi wyraził zgodę, a adwokat Nicola Canestrini zapowiedział kolejne odwołanie.
Prawnik uzasadnia swój sprzeciw m.in. „poważnymi uchybieniami proceduralnymi” i brakiem weryfikacji warunków, w jakich jego klient miałby być więziony w Niemczech. Podnosi również kwestię tzw. immunitetu funkcjonalnego i politycznego charakteru zarzutów.
Odwołanie do polskiego precedensu
Canestrini przywołał także decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie z 17 października, który odmówił wydania Niemcom innego Ukraińca – Wołodymyra Żurawlowa – również podejrzewanego o udział w sabotażu Nord Stream.
Polski sąd uznał wówczas, że czyny, o które oskarżają Niemcy, mają charakter polityczny i mieszczą się w kontekście konfliktu zbrojnego między Rosją a Ukrainą.
Niemiecka wersja wydarzeń
Według niemieckiej prokuratury, Serhij K. miał być jednym z organizatorów operacji, podczas której sabotażyści wynajęli jacht w Rostocku na fałszywe dokumenty i zamontowali ładunki wybuchowe na nitkach gazociągu.
Po zakończeniu misji mieli wrócić na Ukrainę.
„Stawką jest wiarygodność Europy”
– W tej sprawie chodzi już nie tylko o los jednego człowieka, ale o wiarygodność europejskiego systemu współpracy sądowej – podkreśla mecenas Canestrini.
Obrona utrzymuje, że proces w Niemczech może być nacechowany politycznie, a sam zarzut ma charakter militarny, co wyłącza zastosowanie europejskiego nakazu aresztowania.
Jedno jest pewne. Decyzja Sądu Najwyższego we Włoszech, do którego trafi teraz apelacja, będzie miała kluczowe znaczenie nie tylko dla ukraińskiego podejrzanego.
źr. wPolsce24










