Tuskowi zabrakło pieniędzy nawet na in vitro. „Nie mogą kontynuować, bo środki się skończyły”

Według Donalda Tuska i jego ministrów program finansowania przez państwo procedury in vitro miał odmienić oblicze Polski. Dziesiątki tysięcy rodzin miały doczekać się upragnionego potomka. Rzecz ogłaszano z ogromną pompą, choć w rzeczywistości mówimy o procedurze mającej znikomy wpływ na dzietność a także wątpliwej etycznie.
Jednak nawet tego, niewielkiego w rzeczywistości programu nie udało się rządowi Tuska zrobić tak, by działał. Jak informuje występujący w Kanale Zero rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej Jakub Kosikowski, do dziennikarzy zgłosili się ludzie, którym z powodu braku pieniędzy z Ministerstwa Zdrowia przełożono zabiegi na przyszły rok.
- U jednych jest wydłużony czas oczekiwania, u innych w ogóle nie ma możliwości zakwalifikowania się do programu – mówił w rozmowie z Kosikowskim lekarz z jednej z klinik wykonującej procedurę in vitro.
- Pacjenci nie tylko nie mogą rozpocząć leczenia, ale też nie mogą go kontynuować, bo te pieniądze się skończyły – dodawał.
Przypomnijmy, że rządowy program finansowania procedury in vitro w Polsce wystartował 1 czerwca 2024 r. i ma trwać do 31 grudnia 2028 r. Co roku na jego realizację przewidziano 500 mln zł, łącznie więc 2,5 mld zł. Program obejmuje maksymalnie sześć procedur „wspomaganego rozrodu” (m.in. do czterech cykli własnymi komórkami albo dawstwem nasienia i do dwóch z oocytami dawczyni). Kryteria kwalifikacji to m.in. wiek kobiety do 42 roku życia (przy własnych komórkach lub dawstwie nasienia) oraz 45 roku życia (przy dawstwie oocytów lub zarodka), wiek mężczyzny do 55 roku życia, oraz stwierdzona lub leczona przez minimum 12 miesięcy niepłodność.
źr. wPolsce24 za Kanał Zero










