Tusk zapytany o łamanie prawa przez Żurka. Co odpowiedział?

"PiS zarzuca, że Żurek łamie prawo" - ni to pyta, ni to stwierdza rozmawiający z premierem Bartosz Wieliński. Tusk odpowiada:
"Nie, nie łamie. Ja bym bardzo chciał, żeby wszyscy, którzy naprawdę myślą o Polsce jako o swoim domu, swojej ojczyźnie, myśleli o niej jako o prawdziwej republice. W prawdziwej republice są instytucje, które zajmują się tym, co do nich należy. Jeśli będą musieli badać te sprawy 10 lat, to będą badali 10 lat. I politykom nic do tego. Na tym polega prawo i sprawiedliwość".
I to wszystko. Pytanie zamknięte, temat ucięty. Wieliński też już o nic nie dopytuje, niczego nie drąży. A przecież zarzuty wobec Waldemara Żurka nie są politycznym „zarzutem PiS”, lecz poważnym problemem ustrojowym, o którym głośno mówią także eksperci spoza świata polityki i to ci, którym do PiSu jest bardzo daleko.
Nie tylko PiS krytykuje Żurka
Jednym z nich jest Bartosz Pilitowski, szef Fundacji Court Watch Polska, organizacji monitorującej polskie sądy. W rozmowie z Interią ekspert ostrzegał: – Gdyby organy państwa poważnie potraktowały wykładnię ministra Żurka, mielibyśmy kompletną anarchię.
Pilitowski, który nigdy nie był związany z PiS ani nie popierał reform Zbigniewa Ziobry, zwraca uwagę, że Żurek przekracza granice prawa, nadaje sobie kompetencje, których nie ma, i działa wbrew konstytucyjnej zasadzie praworządności. Chodzi m.in. o odejście od losowego przydziału spraw czy odwoływanie prezesów sądów mimo negatywnych opinii kolegiów.
Ekspert ostrzega też przed niebezpiecznym precedensem:
– Jeśli minister może decydować, który przepis go obowiązuje, a który nie, to każdy szef każdej instytucji też będzie mógł. To jest przepis na anarchię.
Tymczasem premier Donald Tusk odpowiada jedno zdanie: „Nie, nie łamie”. Bez wyjaśnienia, bez argumentów, bez odniesienia się do żadnego z konkretnych zarzutów.
To nie tylko unikanie odpowiedzialności, ale i zlekceważenie debaty o stanie państwa prawa, której Tusk tak chętnie używał, gdy krytykował poprzedni rząd.
Wprowadzają kompletny chaos
Dziś okazuje się, że gdy zarzuty dotyczą ministra jego własnego rządu – padającego często z ust „ulubieńca środowisk sędziowskich” – premier nie tylko nie reaguje, ale udaje, że problem nie istnieje.
A problem istnieje – i to poważny. Bo jak zauważa Pilitowski, jeśli wykładnia prawa prezentowana przez Żurka stanie się normą, państwo przestanie być republiką prawa, a stanie się republiką uznaniowości.
I wtedy już nie będzie miało znaczenia, kto akurat rządzi – bo rządzić będzie chaos.
źr. wPolsce24 za gazetawyborcza.pl










