Sensacyjny raport w sprawie rosyjskich dronów. Sprawdź, co publicysta „Sieci” pisał o planach Kremla już 10 dni temu!

Rosjanie od dawna przygotowywali się do testu polskiej obrony przeciwdronowej. Ukraińscy wojskowi i eksperci odkryli na przykład, że w rosyjskich dronach znajdują się polskie i litewskie karty SIM. O raporcie kijowskiego Instytutu Zaawansowanych Technologii Wojskowych po kierownictwem byłego premiera Ukrainy Jurija Jechanurowa z końca czerwca br. pisał na łamach tygodnika znany analityk i publicysta Marek Budzisz.
Po co polskie karty SIM w rosyjskich dronach?
„Na pierwszy rzut oka może się to wydać absurdalne, ale Ukraińcy już jakiś czas temu wykryli, że Rosjanie nie tylko używają lokalnych sieci komórkowych, aby naprowadzać swoje drony na cel i korygować tor ich lotu, lecz także po to, aby uzyskać dokładne dane lokalizacyjne miejsca, w których ich geran został zestrzelony czy eksplodował. To pozwala na identyfikowanie stanowisk ogniowych potencjalnego przeciwnika albo – jeśli dron leciał sobie przez nikogo nie niepokojony – zidentyfikowanie dziur w naszej obronie przestrzeni powietrznej” – pisał w tygodniku „Sieci” Marek Budzisz.
„Inne analizy instytutu Jechanurowa są jeszcze ciekawsze. Otóż wbrew potocznemu mniemaniu rosyjskie drony bojowe są systemami precyzyjnie uderzającymi w cel, pilotowanymi i naprowadzanymi zdalnie przez operatorów. Ukraińców interesowało to, w jaki sposób Rosjanie korygują tor ich lotu i odkryli, że w tym celu przejmują kontrolę nad punktami dostępowymi Wi-Fi, które w odpowiednim momencie stają się węzłami służącymi do transmisji ich komend" - podkreślał Budzisz.
"Do czegoś się szykują"
"Najczęściej jest to infrastruktura sieci komórkowych, ale nie wyłącznie, bo zwykłe cywilne punkty dostępowe też mogą być przez nich przejęte. Nie całkowicie, bo utrata kontroli byłaby dostrzeżona przez służby techniczne operatorów. Jak ustalono w Kijowie, Rosjanie przejmują tylko część pasma i zdolności transmisji, wykorzystując je w ograniczonym czasie, a potem przeskakując – bo przecież dron przemieszcza się do kolejnego punktu dostępowego. Gdyby ktoś z zewnątrz obserwował to, co robią Rosjanie, dostrzegłby niewielką i krótkotrwałą asymetrię w zakresie obciążenia transmisją danych danego punktu dostępowego” – pisał Budzisz.
"Rosjanie do czegoś się przygotowują, budując system zdolny do precyzyjnego naprowadzania ich dronów
na cele w Polsce i na Litwie" - przestrzegał w pierwszym wrześniowym wydaniu "Sieci" analityk.
źr. wPolsce24 za tygodnik "Sieci"