Posłanki koalicji zaszczuły policjanta?
Przypomnijmy, że trwał wówczas zmasowany szturm na polsko-białoruską granicę. Posłanki twierdziły, że w Białowieży, która w tamtym czasie znajdowała się wewnątrz strefy buforowej, posiadają biuro poselskie. Gdy chciały wjechać do miasta, zostały zatrzymane na punkcie kontrolnym przez funkcjonariuszy policji.
- Dyżurny wysłał mnie, żebym udzielił policjantom wsparcia i przetłumaczył, przekonał panie posłanki, jaka jest sytuacja prawna - mówi były już oficer policji Tomasz Waszczuk.
Niepocieszone z powodu odmowy wjazdu do Białowieży, posłanki zapowiedziały kroki prawne wobec funkcjonariusza, który innej decyzji podjąć nie mógł. Gdyby posłanki wpuścił, złamałby prawo.
Pomimo, iż prokurator wycofał zarzuty wobec byłego oficera policji, który przez 28 lat narażając swoje życie i zdrowie służył Polsce w policyjnym mundurze.
Teraz parlamentarzystki nadal ścigają go w sprawie karnej jako oskarżyciel posiłkowy za to, że sumiennie wykonywał swoją pracę.
Dziś, kiedy posłanki są częścią obozu rządzącego, rzekome biuro poselskie w Białowieży świeci pustkami. Czy mieszkańcy tego pięknego, malowniczego miasteczka nie są już dla posłanki ważni? Czy dziś nie potrzebują pomocy?
Choć nawet minister Kierwiński zaapelował do posłanek o refleksję, Jachira nie zamierza rezygnować z oskarżenia.
źr. wPolsce24