Ostatni dzień akcji Giertycha. Politycy Platformy w amoku, otwierają biura, by naganiać protesty

Choć Sąd Najwyższy poinformował, że do tej pory wpłynęły już 434 protesty, dziś wielu polityków opozycji nawołuje do kolejnej fali składania wniosków – nie tylko przez media, ale też poprzez uruchamianie swoich biur poselskich jako punktów pomocowych dla „protestujących wyborców”.
Biura poselskie zamieniają się w punkty składania protestów
Poseł KO Krzysztof Truskolaski zapowiedział, że jego biuro w Białymstoku będzie dziś otwarte dla każdego, kto chce złożyć protest:
- To ostatnia szansa–jeśli masz wątpliwości co do wyborów. Każdy głos ma znaczenie! – ogłosił na platformie X.
Podobny apel wystosował Jarosław Wałęsa, który zachęca mieszkańców Trójmiasta do odwiedzenia jego biura w Gdańsku:
- Każdy, kto chce złożyć protest, otrzyma pomoc od mojego biura poselskiego. Wyjaśnijmy wszystkie wątpliwości!
Także Agnieszka Pomaska uruchomiła swój gdański lokal, oferując nie tylko wydrukowanie i pomoc w wypełnieniu dokumentu, ale także jego wysyłkę:
„Każdy głos ma znaczenie. Każdy ma taką samą wagę. Każda wątpliwość musi zostać wyjaśniona” – podkreśla.
W Ostródzie, przy ul. Jana III Sobieskiego 4, biuro poseł Katarzyny Królak od godz. 9:00 oferuje obywatelom możliwość wydruku i nadania protestu wyborczego.
Gdzie i jak złożyć protest?
Protest wyborczy można złożyć osobiście w Sądzie Najwyższym w Warszawie (pl. Krasińskich) w godzinach od 8 do 16 lub nadać za pośrednictwem Poczty Polskiej – jedynego operatora, którego nadanie dokumentu w terminie liczy się jako skuteczne wniesienie protestu. Kurier czy inne formy wysyłki nie gwarantują zachowania terminu.
Zgodnie z prawem, protest można złożyć tylko w formie pisemnej. E-mail, ePUAP czy faks nie są dopuszczalne.
Jeśli obywatel przebywa za granicą, może złożyć protest za pośrednictwem konsula, lub – w przypadku przebywania na polskim statku – przez kapitana jednostki. Niezbędne jest jednak również ustanowienie pełnomocnika w kraju.
Sąd analizuje protesty, możliwe przeliczenia głosów
Do tej pory, jak informuje Sąd Najwyższy, w niektórych protestach podnoszono zarzuty związane z liczeniem głosów czy nieprawidłowym sporządzeniem protokołów. W efekcie SN zarządził już oględziny kart wyborczych z 13 komisji, czyli de facto przeliczenie głosów.
Każdy protest rozpatrywany jest przez skład trzech sędziów. Jeśli zostanie uznany za formalnie prawidłowy, SN oceni, czy zarzuty miały wpływ na wynik wyborów. Finalnie to właśnie Sąd Najwyższy rozstrzygnie o ważności wyboru prezydenta – najpóźniej do 2 lipca.
źr. wPolsce24 za X