Polacy mają dość. Kolejna "plaga" nad Bałtykiem. "Wszędzie są te gluty, które odbierają radość z kąpieli"

- Choć woda jest ciepła i aż prosi, by do niej wejść, nie mogę się przełamać. Wszędzie są te gluty, które odbierają radość z kąpieli. Wiem, że te nasze raczej mnie nie poparzą, ale to nic przyjemnego wynurzyć się z czymś takim na twarzy - mówi w rozmowie z naszym portalem turystka, która nad morze przyjechała z Białej Podlaskiej.
I nie jest to głos odosobniony. W podobnym tonie wypowiadają się inni urlopowicze, których spotykamy w Rewie nad Zatoką Pucką.
- Nie znoszę meduz, wiem, że ze strony tych bałtyckich nic mi nie grozi, ale mam bardzo przykre wspomnienia z wakacji w Chorwacji. Kilka lat temu skubane tak mnie urządziły, że przez kilka tygodni dochodziłem do siebie. Miałem poparzone plecy i skończyło się na antybiotykach - wyznaje pan Tomasz, który nad Bałtyk przyjechał z Wrocławia.
Przypomnijmy - na polskim wybrzeżu można spotkać dwa główne gatunki meduz - chełbię modrą i bełtwę festonową. Chełbia modra jest spotykana najczęściej i generalnie niegroźna dla człowieka, choć może powodować lekkie podrażnienia skóry. To właśnie ona obficie pojawia się właśnie na bałtyckich plażach. Obok niej występuje bełtwa festonowa, znana również jako ognista meduza, występuje rzadziej, ale jej kontakt może być bardziej bolesny. Na szczęście w Bałtyku pojawia się zazwyczaj zimą więc obecnie raczej nie grozi nam bolesne spotkanie z tym stułbiopławem.
Okazuje się jednak, że meduzy powoli zaczynają pojawiać się nie tylko w naszym morzu. Internauci donoszą, że coraz częściej można je spotkać także w innych akwenach. Niedawno pod Wrocławiem zaobserwowano inwazyjny gatunek hederykę ryderę, meduzkę słodkowodną, która przybyła do Polski z Azji.

Inwazje meduz nad Morzem Czarnym
Choć polskie meduzy nie są groźne, musimy pamiętać, żeby o nich pamiętać, planując wakacje w cieplejszych krajach. Prawdziwą inwazję stułbiopławów widać nad Morzem Czarnym, w tym w coraz chętniej wybieranej przez Polaków Bułgarii. Choć Rosja raczej nie jest celem naszych wakacyjnych wojaży, na meduzy żalą się też Rosjanie, gdzie na czarnomorskie i azowskie plaże woda wyrzuca tony "galaretek".
Co należy zrobić w przypadku poparzenia przez meduzę?
Najważniejsze jest szybkie i odpowiednie udzielenie pierwszej pomocy. Po wyjściu z wody należy polać poparzone miejsce octem, usunąć ewentualne pozostałości parzydełek (najlepiej pęsetą), nigdy gołą dłonią i zdezynfekować ranę.
Warto zatem pamiętać, że wybierając się na plażę w kraju, gdzie występują meduzy, które mogą nas poparzyć, warto mieć ze sobą małą buteleczkę z octem i pęsetę. Nie należy przemywać rany słoną wodą morską.
W razie potrzeby zastosować zimne okłady i skonsultować się z lekarzem w celu ewentualnego podania leków łagodzących objawy poparzenia.
źr. wPolsce24