Będzie kolejne weto? Nawrocki tym razem stanie w obronie polskich internautów

Z informacji uzyskanych przez Wirtualną Polskę wynika, że prezydent Karol Nawrocki jest bliski zablokowania ustawy dotyczącej zmian w świadczeniu usług drogą elektroniczną. W opinii głowy państwa, jak ujawnia jego najbliższe otoczenie, nowe regulacje niosą ze sobą ogromne ryzyko znacznego ograniczenia swobody wypowiedzi w mediach społecznościowych.
Projekt, nad którym pracował parlament, ma na celu wdrożenie w Polsce przepisów wynikających z unijnego Aktu o usługach cyfrowych (DSA). Rząd przekonuje, że dzięki temu powstałby system pozwalający skuteczniej walczyć z nielegalnymi treściami, dezinformacją i nadużyciami na platformach internetowych. Polskie rozwiązania, przynajmniej w opinii gabinetu Donalda Tuska, mają przede wszystkim chronić użytkowników, a jednocześnie zapewniać większą przejrzystość działania gigantów technologicznych.
To jednak nie przekonuje Karola Nawrockiego. Jak ujawnia Wirtualna Polska, powołując się na źródła z Pałacu Prezydenckiego, były szef IPN-u nie widzi możliwości złożenia swojego podpisu pod obecnym projektem. Polityk uznaje, iż proponowany akt prawny wymaga gruntownych zmian, jeśli miałby zostać włączony do polskiego porządku prawnego. Wątpliwości budzi m.in. wskazanie prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej jako instytucji czuwającej nad prawami użytkowników, co może prowadzić do wielu nadużyć, np. w formie usuwania komentarzy krytykujących obecne władze lub kierunek polityki obrany przez gabinet.
Przedstawiciele rządu starają się jednak zapewniać, że UKE nie będzie usuwał treści, lecz jedynie wskazywał platformom naruszenia prawa, przy jednoczesnym zachowaniu prawa użytkowników do odwołania się od takiej decyzji. Prezydent podkreśla jednak, że preferuje model, w którym kluczową rolę odgrywają niezależne sądy.
Nawrocki, powołując się na swoje wcześniejsze deklaracje o ochronie wolności słowa, znajduje pełne poparcie PiS i Konfederacji, które liczą na prezydenckie weto. Według członków rządu, odrzucenie ustawy byłoby poważnym błędem i mogłoby utrudnić wypełnienie unijnych zobowiązań. Mimo apeli prezydent ma być skłonny utrzymać kurs zgodny z obietnicami z kampanii, co może doprowadzić do kolejnych politycznych starć wokół kluczowych regulacji dotyczących internetu i kolejnych tarć na linii Pałac Prezydencki – Rada Ministrów.
Nim jednak akt prawny znajdzie się na biurku prezydenta, będzie musiał jeszcze trafić do Senatu, który zdecyduje o jego dalszych losach. Wyższa izba parlamentu może przyjąć projekt, zaproponować poprawki lub odrzucić go w całości. W pierwszym przypadku nowa regulacja zostanie skierowana od razu do Pałacu Prezydenckiego. W przypadku dwóch ostatnich wariantów, zgodnie z zasadami procedury legislacyjnej, dokument ponownie trafi do Sejmu – wówczas to od posłów będzie zależało, czy i w jakiej formie ustawa trafi do głowy państwa.
Źr.wPolsce24 za Wirtualna Polska











