Nauczyciele wściekli na Nowacką. Kręci w sprawie lektur? "Działania pod publiczkę"

Przypomnijmy: w minionym tygodniu media obiegała informacja o rewolucji w podejściu do lektur. W klasach IV–VI szkoły podstawowej miał zniknąć obowiązek omawiania konkretnych pozycji, a w starszych rocznikach lista obowiązkowych tytułów miała zostać ograniczona do trzech: „Dziadów”, „Balladyny” i „Kamieni na szaniec”. Pozostałe dzieła, w tym m.in. „Pan Tadeusz”, miałyby być omawiane wyłącznie w ramach tzw. edukacji czytelniczej.
Doniesienia te momentalnie odbiły się szerokim echem w mediach społecznościowych. W obronie ministerstwa wystąpił rzecznik rządu Adam Szłapka, który zapewnił, że lista lektur nie ulega zmianom, a żadne pozycje nie zostały oficjalnie skreślone. Również minister Barbara Nowacka zamieściła wpis w tej sprawie, podkreślając, że wszelkie propozycje zmian mają charakter konsultacyjny i nie stanowią obowiązujących decyzji resortu.
Mimo tych zapewnień, środowisko nauczycielskie nie kryje rozgoryczenia. Gazeta Wyborcza opublikowała list jednej z krakowskich nauczycielek, która zarzuca minister Nowackiej unikanie odpowiedzialności za chaos informacyjny. Autorka zauważa, że choć zmiany były opracowywane przez ekspertów z Instytutu Badań Edukacyjny, to prace te zleciło samo ministerstwo - tymczasem Barbara Nowacka zachowuje się, jakby nie miała z tym nic wspólnego.
Głos w dyskusji zabrał też Karol Dudek-Różycki – pedagog i komentator życia oświatowego. W swoim wpisie skrytykował postawę minister Nowackiej, kóra nie potrafi stanąć w obronie swoich współpracowników. Porównał ją do byłego szefa MEN, Przemysława Czarnka, wskazując, że polityk PiS nie dystansował się od ludzi, z którymi pracował. Zdaniem nauczyciela, obecna polityka resortu opiera się na unikaniu odpowiedzialności i działaniu pod publiczkę.
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"