Narkotyki w kampanii wyborczej? Czy kandydaci powinni zostać przebadani?
Kiedy podczas kampanii wyborczej w 1992 roku, ówczesny kandydat na prezydenta USA Bill Clinton wyznał w jednym z wywiadów, że w młodości "dwa razy palił marihuanę, ale się nie zaciągał", w mediach zawrzało. Wymijająca odpowiedź omal nie kosztowała go prezydentury i przylgnęła do Clintona na długie lata. Temat, choć dziś przedstawiany jest jako błahy, dla bezpieczeństwa państwa ma znaczenie fundamentalne.
Politycy uzależnieni od narkotyków albo nawet zażywający je okazjonalnie, to idealny cel dla obcych służb wywiadowczych. Stąd postulowane przez niektórych badania dla osób ubiegających się o najwyższe urzędy w państwie zyskują coraz większe poparcie społeczne. Tym bardziej, że przy okazji trwającej kampanii wyborczej w internecie nie brakuje komentarzy, że niektórzy z kandydatów mogą mieć problem z substancjami psychoaktywnymi. Internauci zwracają uwagę na dziwne zachowanie osób ubiegających się o fotel prezydencki. Nadaktywność, po której następuje apatia, nieobecne spojrzenia, wysoka i często nieuzasadniona ekspresja słowna - to tylko niektóre z przesłanek, o których dyskutują użytkownicy serwisów społecznościowych. Co na ten temat sądzą sami kandydaci? Dziennikarze telewizji wPolsce24 postanowili zapytać kilkoro z ubiegających się o najwyższy urząd w państwie.
Na pytania Piotra Czyżewskiego odpowiadały m.in. marszałek Bagdalena Biejat, profesor Joanna Senyszyn i poseł Marek Jakubiak.
Całość w materiale wideo.
źr. wPolsce24