Kaliski radny chciał wręczyć Trzaskowskiemu wafelka. Reakcja była natychmiastowa

Kiedy kilka dni temu Rafał Trzaskowski dumnie chwalił się ogórkami i wafelkiem Prince Polo, nikomu z jego otoczenia najwyraźniej nie przyszło do głowy, że występ przyniesie więcej szkód niż pożytku.
Trzaskowski został wyśmiany, że promuje produkt, który jest w rękach zagranicznej firmy, a wśród internautów szybko zyskał ksywkę wafel.
Kandydatowi na prezydenta, stylizującemu się na młodzieniaszka i znawcę języków obcych, internauci zaczęli wypominać, że sama wymowa PRINCE POLO, w sposób, jaki zaprezentował Trzaskowski, nie tylko jest niezgodna z regułami języka angielskiego, ale typowa dla seniorów, którzy tego języka nie znają.
Do tego doszedł fakt, że sam zakład produkujący wafelki - cieszyńska Olza - od lat jest w zagranicznych rękach, do czego doszło na skutek łupieżczej dla wielu polskich podmiotów prywatyzacji przeprowadzanej przez jego politycznych patronów - m.in. Janusza Lewandowskiego, swego czasu minister przekształceń własnościowych.
Wzgardzony Grzesiek
Nie dziwi zatem fakt, że wafelek z miejsca stał się symbolem fatalnej kampanii prezydenta i przedmiotem drwin, na który sztabowcy i partyjni koledzy Trzaskowskiego reagują z agresją.
Tak między innymi było w Kaliszu, mieście, które słynie m.in. z produkcji konkurencyjnych dla Prince Polo wafelków Grześki, sztandarowego produktu będącej w polskich rękach Goplany.
Jeden z miejskich radnych chciał wręczyć przebywającemu w najstarszym polskim mieście wafelka Grzesiek, ale kolega prezydenta w osobie innego kaliskiego radnego, tym razem z KO, wyrwał łakocia z rąk ofiarodawcy.
Wszystko uwieczniła kamera, co prezydenta Warszawy znowu pokazało w fatalnym świetle.
- Tak szanujecie polskie produkty - kpi internauta.
Jaka piękna katastrofa.
źr. wpolsce24 za Facebook/Maciej Antczak - Radny Miasta Kalisza