"Nikt nikomu niczego nie odebrał". Leszczyna się tłumaczy

Przypomnijmy: jesienią 2023 roku wyłoniono zwycięzców konkursu Funduszu Medycznego. Zwycięskie placówki miały dostać ogromne dotacje na projekty związane z onkologią. Łącznie chodziło o 19 placówek, które miały otrzymać wsparcie o łącznej wysokości 4,2 mld złotych.
Leszczyna anulowała konkurs
Okazało się jednak, że go nie otrzymają. 31 stycznia Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że ten konkurs został anulowany. Tym samym placówki, które miały otrzymać dofinansowanie, ponownie będą musiały wziąć udział w konkursie, znowu ponosząc koszty i bez gwarancji, że ich wnioski ponownie zostaną rozpatrzone pozytywnie.
Leszczyna tłumaczyła, że podjęła tę decyzję, bo według niej konkurs był nietransparentny, a niektóre placówki były w nim faworyzowane. Poinformowała o tym CBA, a ono zdecydowało się na przedłużenie kontroli.
Jej decyzja została ostro skrytykowana przez PiS. 4,2 mld zł przeznaczone przez nasz rząd na leczenie pacjentów onkologicznych to potrzeba dziejowa, która wychodziła naprzeciw oczekiwaniom osób w bezpośrednim zagrożeniu życia. Z bólem serca odpowiadam minister Leszczynie, że wiele osób z woj. podkarpackiego, które nie może udać się na długofalowe leczenie do innych województw, traci szansę na przedłużenie życia – skomentowała jej decyzję poseł Ewa Leniart.
Nikt nie odebrał, bo nikt nie dał
Teraz Leszczyna postanowiła się z niej wytłumaczyć w programie Gość Poranka na antenie neoTVP. Nikt nikomu niczego nie odebrał, bo nikt nikomu jeszcze nic nie dał – stwierdziła. Kiedy zaczęłam przygotowywać uchwałę Rady Ministrów, bo wiedziałam, że mamy miliardy z KPO, które PiS na dwa lata zablokował, Ministerstwo Finansów zwróciło nam uwagę, że pomiędzy programem inwestycyjnym, czyli tym, co ten szpital chce zrobić, a wnioskiem oceny celowości inwestycji, są takie rozbieżności między kosztami i zakresami, że Rada Ministrów absolutnie nie może tego przyjąć – perorowała.
Dodała, że CBA przez 3 miesiące prowadziło kontrolę, po czym poinformowało mnie, że musi tę kontrolę przedłużyć, bo rzeczywiście coś w tym konkursie było niesprawiedliwego.
Leszczyna zasugerowała też, że PiS celowo opóźniał podpisanie umów z placówkami medycznymi, bo chciał ją wrobić. PiS przez rok sprawdzał 39 wniosków, potem miał jeszcze dwa miesiące po przegraniu wyborów i nic w tym czasie nie zrobił. Zostawił cały pasztet dla mnie i oczekiwał, że my podpiszemy umowy, po których przyjdzie do nas prokurator i powie, że to moja wina, bo zdecydowałam, gdzie pójdzie kilkaset milionów, chociaż konkurs był nietransparentny - stwierdziła.
Leszczyna odniosła się także do plotek, że straci stanowisko przy najbliższej rekonstrukcji rządu. Nie obawiam się, że mogę stracić tekę. Uważam, że przez ten rok zrobiłam bardzo dużo bardzo ważnych rzeczy dla polskich pacjentów. Jeśli premier uzna, że chce zmiany, to ja jestem posłanką i mam co robić – stwierdziła.
Dodała, że obojętnie, kto jest ministrem zdrowia, zawsze mówi się o jego wymianie. Oceniła też, że jej współpracownik Jakub Szulc, który według plotek jest faworytem do jej zastąpienia, na pewno byłby świetny także w roli ministra zdrowia.
źr. wPolsce24 za TVP Info