Doradca prezydenta: Jest dowód na wyciek z ABW w sprawie Nawrockiego! Wyjaśnia, jak tuszowano sprawę

Oświadczenie Karola Nawrockiego, że będzie opiekował się lokatorem jego kawalerki, Jerzym Ż., zostało opublikowane w piątek przez portal Interia. W dokumencie znajduje się także stwierdzenie Pana Jerzego, że dzisiejszy kandydat na prezydenta wywiązuje się z tego zobowiązania.
Wyciek ze służb
Według ekspertów i sztabu PiS, dokument ten pochodzi z teczki, założonej Karolowi Nawrockiemu przez ABW. Powstała ona przy okazji przyznania prezesowi IPN poświadczenia bezpieczeństwa, umożliwiającego dostęp do materiałów ściśle tajnych. Taką procedurę przechodzą osoby zajmujące ważne stanowiska w państwie – takim stanowiskiem jest prezesura IPN.
Świadczy o tym np. stwierdzenie, że dokument został sporządzony celem przedłożenia odnośnym organom publicznym. W ramach procedury sprawdzającej prowadzonej przez ABW, Nawrocki prawdopodobnie był pytany o sprawę kawalerki i stąd wzięło się oświadczenie podpisane przez prezesa IPN.
- Materiał udostępniony Interii to kolejny dokument, który znajduje się w aktach postępowania sprawdzającego Karola Nawrockiego. To już kolejny sygnał o wykorzystaniu materiałów z ABW do walki wyborczej. Jeśli źródło tych wycieków się potwierdzi, to mamy ogromny skandal! – napisał na X doradca prezydenta Andrzeja Dudy Stanisław Żaryn. W czasie rządów PiS Żaryn był m.in. rzecznikiem koordynatora służb specjalnych.
ABW zaprzecza
Żaryna i innych ekspertów wskazujących na dość ewidentny wyciek z ABW strofował rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński.
- Wszystkim wprowadzanym w błąd wyjaśniam, że tego typu dokumenty zgodnie z przepisami są ponumerowane, zszywane i ostemplowane. Jest to niewątpliwie niepodważalny dowód, że komentowany przez pana Żaryna dokument nie pochodzi z akt ABW – stwierdził.
Trudno jednak nie zauważyć, że akurat ten fragment, o którym mówi Dobrzyński – a więc miejsce, gdzie powinna być pieczęć czy numer – zostały zasłonięte. Materiał zaś jest kserokopią, trudno więc, by było widać na nim szycie!
Dziennikarze wiedzą
Wiedzą i mówią o tym nawet dziennikarze mainstreamowych, prorządowych mediów.
- To jest kopia z wyciętą pieczęcią słu… jakąś urzędową – powiedział Konrad Piasecki w rozmowie z Arletą Zalewską na antenie TVN24. Redaktor popisał się refleksem, nie dokończył słowa „służb” i może teraz tłumaczyć się przejęzyczeniem. Nie trzeba jednak brać tego za dobrą monetę.
- Musi być dym w gabinetach. Koordynatora zapewnia, że dokument nie jest z ABW o czym świadczą szczegóły celowo zamazane na zdjęciu (ucięty bok+zamazany nagłówek). Cyrk. Pogrążają się – podsumował Stanisław Żaryn.
źr. wPolsce24