Magazyn

Magazyn

Brytyjczycy mają już dosyć lewicy? Zaskakujące wyniki sondażu

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 8 października 2024
  • Czas: sek

W ostatnich wyborach parlamentarnych w Wielkiej Brytanii laburzyści zmiażdżyli torysów. Najnowszy sondaż pokazał jednak, że ich przewaga drastycznie zmalała.

Torysi rządzili Wielką Brytanią nieprzerwanie przez 14 lat. Wybory mogły odbyć się najpóźniej 28 stycznia przyszłego roku, ale były premier Rishi Sunak zaskoczył wszystkich i ogłosił, że odbędą się już 4 lipca. Spekulowano, że miało to związek z spadającymi sondażami jego partii. Wielu komentatorów uznało, że doszedł do wniosku, że im bardziej będzie z tym zwlekał, tym gorszy wynik osiągnie jego partia.

Wielki triumf lewicy

To, że torysom będzie trudno zdobyć kolejną kadencję, było dla wszystkich jasne. Niewielu spodziewało się jednak aż takiej porażki. Laburzyści dostali równe 10% głosów więcej. Ważniejsze w brytyjskim systemie wyborczym było jednak to, w których okręgach oddano te głosy.

Po wyborach laburzyści zdobyli aż 411 miejsc. Torysi stracili 251 posłów, zostało im zaledwie 121 miejsc.

Mniejsze partie również sobie świetnie poradziły. Liberalni Demokraci zdobyli 72 miejsca i wrócili do statusu trzeciej siły politycznej w kraju, wyprzedzając Szkocką Partię Narodową. Reform UK – nowa partia Nigela Farage’a – zdobyła 14,3% głosów, co dało im pięć miejsc, a Zieloni cztery. Dla obu był to najlepszy wynik w ich historii. Sinn Fein zachowała siedem miejsc, ale unionistyczna DUP straciła ich trzy, przez co po raz pierwszy w historii większość miejsc dla Irlandii Północnej zajęli nacjonaliści.

Wygląda jednak na to, że dominacja lewicy nie potrwała długo. Politico poinformowało, że według najnowszego sondażu, który na zlecenie portalu wykonała sondażownia More in Common, przewaga laburzystów nad torysami zmalała do zaledwie 1 punktu procentowego, 29 do 28%. Dla lewicy to najgorszy wynik odkąd ta sondażownia prowadzi podobne badania i spadek aż o 4 pp. w stosunku do sondażu z zeszłego miesiąca.

Seria niefortunnych zdarzeń

Tak duży spadek poparcia w tak krótkim czasie może dziwić. Tym bardziej, że Laburzyści nie mieli jeszcze zbyt dużo czasu, by porządzić, a Torysi nie mają obecnie nawet lidera. Nowy premier Keir Starmer dopiero dzisiaj zwołał pierwsze posiedzenie swojego gabinetu. Politico zauważa jednak, że w ciągu niecałych stu dni rząd Starmera dotknęło wiele kryzysów.

Ostatni taki skandal znalazł swój finał w niedzielę, kiedy Starmer ogłosił odejście swojej szefowej sztabu, Sue Gray. Zrobiło się o niej głośno w 2022 roku, kiedy jako urzędniczka Civil Service stworzyła raport o tzw. Partygate – aferze, w której premier Boris Johnson organizował na Downing Street imprezy w środku pandemicznych lockdownów. Ten raport doprowadził do upadku jego rządu i miał spory wpływ na wyborczą porażkę Torysów. Fakt, że dołączyła później do sztabu Starmera wzbudził w Wielkiej Brytanii spore kontrowersje. W ostatnich tygodniach była jednak powszechnie krytykowana za brak komunikacji rządu z mediami, pensje doradców czy kłótnie na Downing Street. Nie pomógł jej również fakt, że media odkryły – zapewne po donosie od któregoś z jej partyjnych rywali – że zarabia więcej od samego premiera.

To nie był jedyny skandal. Rząd Starmera był oskarżany też o zbyt bliskie związki z lobbystami, przyjmowanie od nich i od politycznych sponsorów prezentów, preferowanie sojuszników politycznych na stanowiska w Civil Service czy niezadowolenie wśród doradców. Oburzenie wielu Brytyjczyków wzbudził też fakt, że kanclerz skarbu Rachel Reeves zlikwidowała dopłaty do ogrzewania dla większości emerytów. Ona sama tłumaczyła, że Torysi zostawili finanse państwa w takim stanie, że nie miała innego wyboru, ale mało kogo to przekonuje. Wszyscy spodziewają się za to, że w następnym budżecie, który będzie przyjęty 30 października, znajdą się kolejne drastyczne cięcia wydatków na socjal. To raczej też nie da Laburzystom dodatkowego poparcia.

Mr. Brexit idzie w górę

Sondaż pokazał też, że aż 19% Brytyjczyków chce głosować na Reform. Dla Farage’a to nowa sytuacja, bo jego ugrupowania doskonale radziły sobie w eurowyborach, ale już nie na krajowym podwórku. On sam, chociaż jest jednym z najbardziej znanych brytyjskich polityków, posłem został po raz pierwszy dopiero w tym roku. Pozbawił przy tym miejsca kandydata Torysów. Podczas ostatniej kampanii ostro krytykował tę partię, a zdaniem wielu komentatorów Reform ukradła im tyle głosów w kluczowych okręgach, że to ona jest „winna” tragicznego wyniku Torysów. Teraz jednak Farage zdaje się skupiać znów na krytykowaniu lewicy.

Źródło: Politico

Zdjęcie: UK Parliament/Wikipedia

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast