Magazyn

Magazyn

Decyzja Macrona to wielkie zwycięstwo francuskiej prawicy

author

Zespół wPolsce24.tv

Telewizja informacyjno-publicystyczna

  • 6 września 2024
  • Czas: sek

Decyzja Emamnuela Macrona, by powierzyć stanowisko premiera Michelowi Barnierowi, to wielkie zwycięstwo francuskiej prawicy. Bez jej poparcia prezydent nie będzie mógł rządzić. A prawica nie ukrywa, że to poparcie będzie miało swoją cenę.

Francuska konstytucja przewiduje, że to prezydent nominuje premiera. Może wyznaczyć na to stanowisko dowolną osobę, ale jego kandydat musi mieć poparcie większości, by nie zostać usunięty w głosowaniu o wotum nieufności.

Macron się nie spieszył

Po ostatnich wyborach Macron stanął jednak przed poważnym dylematem. Najwięcej miejsc zdobył w nich skrajnie lewicowy Nowy Front Ludowy (NFP), ale żaden z trzech głównych bloków – lewica, prawica oraz liberałowie Macrona i centroprawica – nie zbliżył się do większości parlamentarnej, która we Francji wynosi 289 posłów.

Macron nie spieszył się z wyznaczeniem nowego premiera, ale w końcu to zrobił. Powierzył to stanowisko Michelowi Barnierowi. To polityk centroprawicowych Republikanów. Karierę polityczną zaczynał w 1973 roku, od bycia radnym w departamencie Sabaudia. Był też posłem, ministrem środowiska, europosłem i komisarzem w KE. Odpowiadał za negocjacje z Wielką Brytanią po Brexicie. W 2021 roku startował bez powodzenia w wyborach prezydenckich.

CZYTAJ TAKŻE TUTAJ:Finał politycznych negocjacji. Macron wyznaczył nowego premiera

Decyzja Macrona to wielkie zwycięstwo francuskiej prawicy, która w ostatnich wyborach zdobyła najwięcej głosów, ale z racji ordynacji wyborczej i sojuszu lewicy z liberałami zajęła dopiero trzecie miejsce pod względem ilości posłów. NFP już zapowiedziała, że poprze wotum nieufności wobec niego. Liberałowie i Republikanie mają wspólnie 213 miejsc. Oznacza to, że do przetrwania potrzebuje poparcia prawicowego Zgromadzenia Narodowego (RN), partii Marine Le Pen.

Rola Marine Le Pen

Liderzy RN nie wykluczają, że go poprą, ale już wcześniej postawili przyszłemu premierowi warunki. Chcą, by skupił się na obniżeniu kosztów życia, bezpieczeństwie i nielegalnej imigracji. Domagają się także zmiany systemu wyborczego na proporcjonalny, a także szacunku dla prawicowych polityków.

Jak donosi portal Politico, Le Pen odegrała ogromną rolę w negocjacjach nowym premierem. Jak zauważył sojusznik Macrona, senator Herve Marseile, Macron nie mógł zignorować 142 posłów RN. Wcześniej faworytem do objęcia tego stanowiska był prezydent regionu Hauts-de-France Xavier Bertrand, który zajmował w przeszłości wiele stanowisk ministerialnych i jest ważną postacią francuskiej centroprawicy. Nie jest jednak tajemnicą, że Bertrand nie dogaduje się z Le Pen – wcześniej chwalił się, że „zmiażdżył” prawicę w swoim regionie. Podczas rozmowy telefonicznej z Macronem Le Pen miała mu powiedzieć, że nie poprze jego rządu.

Trudne zadanie

Barniera czeka teraz trudne zadanie. Aby utrzymać się przy władzy, będzie musiał lawirować między liberałami i prawicą. Największym problemem będą cięcia budżetowe, które zdaniem liberałów są konieczne, by naprawić francuską gospodarkę, a którym sprzeciwia się prawica. Le Pen zauważyła, że jest on przynajmniej zdolny do kompromisu z prawicą, a bez tego nie da się rozwiązać problemów z gospodarką. Zdaniem francuskich komentatorów prawica nie będzie raczej próbowała obalić jego rządu, bo związany z tym chaos może zaszkodzić Le Pen w przyszłych wyborach prezydenckich – we Francji to prezydent, a nie premier, ma zdecydowanie więcej władzy.

Ludzie Macrona niezadowoleni

Dogadanie się z prawicą nie spodobało się jednak ludziom Macrona. Jeden z jego posłów powiedział anonimowo, że jego decyzja „nie jest zgodna z duchem Frontu Republikańskiego”. Front Republikański to sojusz partii głównego nurtu, którego celem jest niedopuszczenie prawicy do władzy. Podczas ostatnich wyborów polegał na tym, że lewica i liberałowie wycofywali taktycznie swoich kandydatów z drugiej tury, by głosy się nie rozbiły i nie dały zwycięstwa kandydatowi prawicy. Poseł zauważył, że teraz los nowego premiera leży w rękach prawicy.

Inny poseł obwinił o całą sytuację lewicę i to, że nie poszła na kompromis. NFP wystawiła jako swojego kandydata 37-letnią urzędniczkę Lucie Castets. Macron nie chciał powierzyć jej tego stanowiska, bo wiedział, że nie dostanie wystarczającego poparcia – ale nalegali, że skoro wygrali wybory, to mają prawo wybrać premiera. Zamiast wystawić kogoś mniej radykalnego, oskarżali go o to, że podlizuje się prawicy.

Źródło: Politico/w.m.

Zdjęcie: PAP/EPA/MOHAMMED BADRA

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych

Najczęściej oglądane

Quantcast