Bruksela świętuje porozumienie z Ukrainą, a Polscy rolnicy szykują bunt. "Minister tylko kiwa głową"

Nowa umowa z Ukrainą. „Nie będzie potrzeby zakazów”
Komisarz ds. rolnictwa UE Christophe Hansen przekonywał w Brukseli, że nowa umowa handlowa z Ukrainą „zapewni przewidywalność europejskiemu sektorowi rolnemu” i „wyeliminuje potrzebę jednostronnych zakazów importu”.
Porozumienie, które kraje członkowskie zaakceptowały 13 października, zakłada utrzymanie preferencji handlowych dla Ukrainy, ale z dodaniem tzw. mechanizmu ochronnego – ma on pozwolić na szybką reakcję w przypadku zakłóceń rynku.
Jak podkreślił wicepremier Ukrainy Taras Kaczka, umowa ma wejść w życie „w ciągu kilku dni” i „zastąpić przestarzałe krajowe zakazy”. – Handel jest dziś przewidywalny i kontrolowalny – zapewnił ukraiński polityk, przekonując, że Kijów „wyciągnął wnioski z trudnych doświadczeń ostatnich miesięcy”.
Co zakłada nowe porozumienie UE–Ukraina
- Utrzymanie zniesienia ceł i limitów na większość ukraińskich produktów rolnych.
- Wprowadzenie mechanizmu ochronnego – UE może tymczasowo ograniczyć import, gdyby zakłócał rynek.
- Ukraina zobowiązuje się do dostosowania norm rolnych i sanitarnych do standardów unijnych.
- Nowe regulacje mają zastąpić dotychczasowe krajowe embarga wprowadzane przez Polskę, Słowację, Węgry i inne kraje.
Polscy rolnicy: „Minister nas rozgrywa”
Tymczasem w Polsce sytuacja na wsi coraz bardziej się zaostrza. W poniedziałek w Szczecinie spotkali się przedstawiciele najważniejszych organizacji rolniczych – Solidarności Rolników Indywidualnych, Kółek Rolniczych, OOPR i Polskiej Federacji Dzierżawców.
Efekt? Decyzja o rozpoczęciu ogólnopolskiego protestu 14 listopada. Jednocześnie rolnicy opowiadają jak wyglądają "rozmowy" organizacji rolniczych z ministrem Stefanem Krajewskim.
– 56 organizacji na jednym spotkaniu, trzy minuty dla każdej. To nie była debata, tylko teatr. Minister słucha, kiwa głową, odpowiada ogólnikami i sprawa załatwiona. A potem mówi publicznie: spotkałem się, wysłuchałem. I co z tego? – mówi Stanisław Barna z Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników, cytowany przez tygodnik-rolniczy.pl
Rolnicy planują zgłaszać manifestacje w każdej gminie i powiecie, by mieć gotowe pozwolenia. – Chcemy mówić jednym głosem. Walczymy o opłacalność produkcji, ochronę rynku przed niekontrolowanym importem z Ukrainy i obniżenie kosztów – dodaje Barna.
„Ceny spadają, koszty rosną, a my stoimy w miejscu”
Wielu rolników przyznaje, że ich sytuacja finansowa stała się dramatyczna. Ceny zbóż i buraków cukrowych spadły o kilkadziesiąt procent, podczas gdy koszty nawozów, paliwa i energii wciąż rosną.
– Pszenica tańsza o 300 zł na tonie niż rok temu, buraki o jedną trzecią mniej. A wszystko idzie w górę – mówią rolnicy. – Niemcy mają dopłaty, a ich warzywa i zboża wjeżdżają do nas za grosze. Jak mamy z tym konkurować?
W regionie zachodniopomorskim symbolem protestu stały się Pyrzyce – tam co piątek rolnicy wyjeżdżają ciągnikami na drogi, blokując symbolicznie przejścia i stacje paliw. 14 listopada dołączą do nich gospodarze z całego kraju.
Zaufanie się skończyło
Dla polskich rolników słowa o „przewidywalnym handlu” z Brukseli brzmią jak żart. – Po tylu latach pracy boję się, że stracę gospodarstwo, które budowali moi dziadkowie – mówi jeden z uczestników spotkania w Szczecinie. – Minister nas rozgrywa, Unia swoje, a my zostajemy z długami. Nie stać nas, żeby nie protestować.
Główne postulaty polskich rolników
- Opłacalność produkcji rolnej i realne wsparcie finansowe dla małych gospodarstw.
- Kontrola importu towarów z Ukrainy i ograniczenie jego skali.
- Obniżenie kosztów produkcji – paliwa, energii, nawozów.
- Dialog z rządem, który nie będzie tylko „teatrem spotkań”, ale przyniesie konkretne decyzje.
źr. wPolsce24 za tygodnik-rolniczy.pl/PAP










