Szpiedzy na kołach? Chińskie auta szturmują Polskę. Bruksela i politycy nad Wisłą próbują ratować europejską motoryzację... zakazami

Boom sprzedaży chińskich aut w Polsce
Chińskie marki od dawna przestały być synonimem tandetnych i nieprzemyślanych rozwiązań. W odpowiednich segmentach cenowych chińskie marki samochodów mają bardzo małą konkurencję i trudno jest znaleźć cokolwiek, co może z nimi rywalizować cenowo.
Nie ma więc żadnego przypadku w tym, że podbiły polski rynek: w listopadzie 2025 zarejestrowano 5105 chińskich samochodów osobowych, co dało około 10% udziału w rynku, we wrześniu 4419 rejestracji, w sierpniu 3771, a w pierwszym półroczu aż 16 616.
Udział wzrósł z 1,4% do ponad 10% w niektórych miesiącach, a prognozy mówią o milionie takich aut na drogach za trzy lata.
Aktualnie liderami sprzedaży są MG, Omoda, Jaecoo i BYD, z dominacją SUV-ów oraz aut elektrycznych i hybrydowych. Dane pochodzące z PZPM i Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR pokazują, że mamy do czynienia z trendem rosnącym, który z pewnością ma ogromny potencjał rozwojowy.
- Obecnie zarejestrowano 75 różnych modeli, a udział sprzedaży sięgnął około 7% po dziewięciu miesiącach 2025 r. i ponad 10% w październiku. Warto podkreślić, że potrzeba precyzyjnej diagnozy oraz konkretnych instrumentów polityki gospodarczej — nie po to, by zamykać rynek, ale by wykorzystać korzyści i jednocześnie chronić przemysł oraz bezpieczeństwo państwa - czytamy w jednym z raportów opublikowanych na portalu IBRM samar.pl.
Autor przypomina, że Polska jest jednym z najważniejszych rynków dla chińskich marek w Europie i już dziś zajmuje trzecie miejsce w Unii Europejskiej i ósme wśród 35 państw całej Europy.
- Zjawisko to nie polega na okazjonalnych debiutach - mamy do czynienia z ekspansją szerokiej gamy modelowej dopasowanej do struktury lokalnego popytu - precyzuje w tekście.
Alarm OSW: auta jako szpiedzy
Te dane i takie wybory Polaków są oczywiście solą w oku dla przemysłu motoryzacyjnego w Europie, który próbuje - na różne sposoby - walczyć z chińską konkurencją.
W ramach tej walki widać prace analityków geopolitycznych, polityków i oczywiście samych firm motoryzacyjnych, które muszą mierzyć się z chińskimi rywalami. Na ile te działania są realną troską, a na ile lobbingiem? Trudno oceniać.
Dziś "Rzeczpospolita" ujawnia raport Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), który opisuje, iż naszpikowane kamerami i LiDAR-ami chińskie auta to "smartfony na kołach", zbierające dane o bazach wojskowych, infrastrukturze i ruchach wojsk.
Analitycy sugerują nawet, iż ryzyko inwigilacji dla Pekinu – i pośrednio Moskwy – obejmuje zdalne przejęcie kontroli, blokadę dróg czy dywersję. Brzmi to oczywiście jak fantastyka naukowa, bo większość rozwiązań stosowanych przez Chińczyków ma swoje odpowiedniki w samochodach europejskich i amerykańskich, które przecież też bardzo często produkowane są w Państwie Środka.
Faktem jest jednak to, iż politycy reagują na te doniesienia i aktywnie włączają się w walkę z chińską motoryzacją.
Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych, podkreślił w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że sprawa ta ma poważny charakter i jest dostrzegana przez rząd. Jak zaznaczył, wiodącą rolę odgrywają w niej Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Cyfryzacji. Z kolei wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski wskazał, że dla budowania cyberodporności państwa kluczowe jest przyjęcie nowelizacji ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa.
Motoryzacja kontratakuje regulacjami?
Bruksela i Warszawa reagują regulacjami, ale sprzedaż rośnie. Polacy - choć nie tylko my - kupują chińskie samochody w ogromnych liczbach.
Jednocześnie w wielu miejscach na świecie podejmowane są działania, które mają odwrócić te trendy:
- Rosnąca liczba państw na świecie podejmuje działania mające ograniczyć ryzyka dla bezpieczeństwa państwa związane z inteligentnymi samochodami z Chin. Prym wiodą Stany Zjednoczone – w 2024 r., powołując się na klauzulę bezpieczeństwa narodowego, przyjęły przepisy przewidujące stopniowy zakaz stosowania chińskiego i rosyjskiego oprogramowania oraz sprzętu łączności w nowych samochodach. Będą one stopniowo wdrażane dla pojazdów o roku modelowym 2027 i nowszym. W Wielkiej Brytanii niektóre instytucje obronne stosują zaostrzone wymogi dla poruszania się pojazdów elektrycznych w pobliżu wybranych obiektów. Brytyjskie media informują również, że tamtejsze Ministerstwo Obrony ostrzega pracowników przed prowadzeniem rozmów w samochodach na tematy wrażliwe z powodu obaw o szpiegostwo ze strony Chin. Doniesienia medialne wskazują, że Izrael zabronił wjazdu chińskich samochodów do baz wojskowych i wycofał chińskie pojazdy używane przez wyższych rangą wojskowych. Krajowy Urząd ds. Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Informacyjnego Republiki Czeskiej (NÚKIB) wydał ostrzeżenie, w którym kwalifikuje zagrożenia związane z transferem danych systemowych i użytkowników oraz zdalną administracją zasobów technicznych z terytorium ChRL jako wysokie. Przytoczone przykłady ryzykownych produktów i usług, które mogą przekazywać dane do ChRL, obejmują inteligentne pojazdy - precyzuje raport OSW.
Pewne jest w zasadzie tylko jedno. Europa tonie w chińskich autach, a raporty takie jak ten, który przygotowało OSW, budzą pytania: czy ostrzeżenia o szpiegostwie to nieco desperacka obrona unijnego przemysłu przed tanimi konkurentami z Azji?
źr. wPolsce24 za "Rz"/OSW











