Bruksela kombinuje, jak zostawić Tuska u władzy. Ważna decyzja w sprawie podatku, który zrujnuje Polaków

Wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta poinformował, że Polska wynegocjowała przesunięcie terminu wejścia w życie ETS2 z 2027 na 2028 rok. Decyzja zapadła w Brukseli po burzliwych rozmowach ministrów środowiska krajów UE.
Nowy system obejmie transport drogowy i budownictwo, a więc bezpośrednio przełoży się na ceny paliw i ogrzewania – czyli to, co najbardziej odczują zwykli obywatele.
W praktyce oznacza to, że dopiero w 2028 r. zaczniemy płacić nowy „podatek klimatyczny”, choć jeszcze w ubiegłym roku planowano jego start już w styczniu 2027.
Nowy cel klimatyczny UE
Jednocześnie ministrowie środowiska państw członkowskich uzgodnili, że do 2040 roku Unia Europejska zmniejszy emisje gazów cieplarnianych o 90 proc. względem 1990 roku.
Polska była jedynym krajem, który głosował przeciwko temu celowi. – Nie mogliśmy poprzeć takich ambicji – stwierdził Bolesta, dodając, że w zamian udało się „osłabić ETS2” i uzyskać ulgi m.in. dla przemysłu obronnego oraz klauzulę rewizyjną, która ma złagodzić skutki nowych przepisów dla konsumentów.
„Twarde zapewnienie" Komisji Europejskiej
Rzecznik rządu Adam Szłapka w rozmowie z Radiem Zet zapewnił, że Polska uzyskała „twarde zapewnienie Komisji Europejskiej”, iż ETS2 zostanie poddany głębokiej rewizji i nie doprowadzi do nagłego wzrostu cen paliw czy ogrzewania. – Polityka klimatyczna nie może uderzać w konkurencyjność gospodarki ani w ceny w Polsce – mówił.
Polityczny kalendarz zbiega się z klimatycznym
Decyzja o przesunięciu ETS2 wpisuje się w polityczny kalendarz rządu Donalda Tuska. Gdyby system wszedł w życie w 2027 roku, jego skutki – wyższe rachunki za ciepło i paliwo – przypadłyby dokładnie na czas kampanii wyborczej. Teraz nowe opłaty zostaną przesunięte na okres po wyborach, co de facto daje rządowi bezpieczny margines polityczny.
Z punktu widzenia Brukseli to kompromis – cele klimatyczne zostają, ale wdrożenie przesunięto, by uniknąć społecznych napięć, które z pewnością mocno osłabiłyby szanse koalicji Tuska na utrzymanie się przy sterze władzy. Dla polskich kierowców i właścicieli domów oznacza to jedynie tymczasowe odroczenie kosztów transformacji, nie ich zniesienie.
źr. wPolsce24 za Interia.pl










