Czy w ZUS-ie powariowali? Chcieli nałożyć 60 tys. zł kary, bo żona nosiła mężowi obiady do pracy

Historię nagłośnił adwokat dr Grzegorz Ilnicki, który reprezentował kobietę przed sądem pracy i ubezpieczeń społecznych w Warszawie. – To była najbardziej absurdalna wygrana w całej mojej praktyce zawodowej – podkreślił.
ZUS nie ustępował
Kobieta tłumaczyła, że jej krótkie wyjścia nie miały żadnego wpływu na proces leczenia. Mimo to ZUS pozostał nieugięty. Referentka prowadząca sprawę miała wprost powiedzieć: „Zakład zdania nie zmieni, proszę się odwoływać do sądu”.
Do procesu rzeczywiście doszło – i zakończył się on całkowitą porażką ZUS. Sąd uznał decyzję urzędników za bezzasadną i nakazał wypłatę świadczeń. Co więcej, instytucja musi pokryć koszty postępowania.
– Po prostu ta sprawa nigdy nie powinna trafić na wokandę – komentował adwokat Ilnicki. – A jednak dzięki ZUS właśnie tam trafiła.
Co wolno robić na L4?
Ekspert przypomniał, że zwolnienie lekarskie nie oznacza całkowitego zamknięcia w czterech ścianach. Chorzy mają prawo do normalnej aktywności życiowej, o ile ta nie szkodzi leczeniu.
– Jeśli ktoś cierpi na depresję, spacery czy sport są wręcz wskazane – tłumaczył mecenas.
Bezwzględnie zakazane są natomiast wyjazdy wakacyjne czy praca zarobkowa w czasie zwolnienia.
Kontrole na masową skalę
W 2024 roku ZUS skontrolował prawie pół miliona zwolnień lekarskich. Zakwestionował blisko 37 tys. świadczeń, co pozwoliło mu zaoszczędzić około 53 mln zł. W tym przypadku jednak działania instytucji okazały się całkowicie bezpodstawne.
Sam ZUS nie komentuje wyroku. W przesłanym mediom komunikacie ograniczył się do stwierdzenia, że „każda sprawa rozpatrywana jest indywidualnie, a prawomocny wyrok sądu wiąże obie strony”.
źr. wPolsce24 za RMF24