Ile naprawdę zarabiają lekarze w Polsce? Padają kwoty, które mogą szokować

Szokujące dane podaje „Gazeta Wyborcza”. W jednym z dużych szpitali 13 lekarzy, zatrudnionych na kontrakcie (w skali kraju tę formę zatrudnienia wybiera 70 proc. medyków), ma kasować więcej niż 100 tys. złotych miesięcznie. Najlepiej opłacany dostaje niemal 200 tys. złotych. Kolejnych 36 zarabia od 50 do 80 tys. zł miesięcznie, a ponad 30 mieści się w widełkach 40–50 tys. zł.
Cytowany przez „Wyborczą” dyrektor nieujawnionej z nazwy placówki mówi o „szalonych pensjach i patologiach systemu”, a także przyznaje, że poradnie są jeszcze bardziej dochodowe – lekarze w nich otrzymują średnio 600 zł za godzinę.
Szpitale też mogą mieć milionowe zyski
Mimo gigantycznych zarobków opisywany przez „Wyborczą” szpital notuje 60 milionów złotych zysku rocznie. Ma ponad 600 łóżek i ponad 600 mln zł kontraktu z NFZ.
"Powód? Jak to ujął dyrektor, wykonuje dużo „odpowiednich procedur". "Odpowiednich", czyli takich, za które NFZ świetnie płaci: radioterapię, dializy, kardiologię inwazyjną. Wokół w promieniu 50 km są tylko małe szpitaliki. Nie ma więc też konkurencji" – czytamy w artykule.
Takich zyskownych placówek ma być około 30 proc. w skali kraju. Jednocześnie niemal wszystkie szpitale powiatowe znajdują się na krawędzi upadku, a Ministerstwo Zdrowia przymierza się do ich likwidacji, a przynajmniej do cięć w liczbie oddziałów i etatów.
Oficjalne dane są niewiarygodne?
Ujawnione przez „Wyborczą” informacje podważają też wiarygodność oficjalnych danych, podawanych przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Według raportu AOTMiT faktury na kwoty od 100 do 300 tys. zł miesięcznie lekarzy wystawia 431 polskich lekarzy, co stanowi ok. jeden proc. wszystkich medyków w kraju.
- Nie wierzę w to. Skoro tylko w moim szpitalu takich lekarzy jest kilkunastu, to po prostu niemożliwe. Bo to nie jest tak, że tylko bogaty szpital dużo płaci. Biedne powiatowe szpitale też płacą dużo, żeby na przykład mieć specjalistę, dzięki któremu będzie można robić jakąś drogą procedurę. No i mało który lekarz pracuje tylko w jednym miejscu – mówi dyrektor szpitala, z którym rozmawiała "Wyborcza".
źr. wPolsce24 za "Gazeta Wyborcza"