Zaginęła trójka braci. Po 15 latach ich matka chce, by sąd uznał ich za zmarłych

Morenci to malutkie miasteczko w stanie Michigan, tuż przy granicy z Ohio. W 2010 roku trzech braci – 5-letni Tanner, 7-letn Alexander i 9-letni Andrew – spędzało Święto Dziękczynienia ze swoim ojcem Johnem Skeltonem. Ich matka Tanya Zuvers, była z nim wtedy w trakcie rozwodu. Zuvers miała odebrać je z jego domu następnego dnia rano.
Nie było ich w jego domu
Gdy zgodnie z umową udała się do jego domu, nikt nie otworzył jej drzwi. Później wyszło na jaw, że Skelton był w tym czasie w szpitalu ze złamaną kostką. Powiedział sanitariuszom, że uszkodził ją sobie podczas próby samobójczej. Policjanci weszli do jego domu. Zobaczyli, że został zdemolowany, ale nie było w nim śladu chłopców. Ustalili też, że Skelton był w stanie Ohio. Telefon zarejestrował się w sieci ok. 40 km od jego domu, po czym został wyłączony, włączył go dopiero po powrocie, ok 2 godziny i 15 minut później.
Skelton twierdził, że nie zrobił swoim dzieciom krzywdy. Podawał jednak różne wersje tego, gdzie są i co się z nimi stało. W końcu zaczął twierdzić, że oddał je tajemniczej podziemnej organizacji. Twierdził, że zrobił to dla ich bezpieczeństwa, bo chłopcy byli prześladowani przez matkę – i przypomniał, że miała w przeszłości wyrok za seks z 14-latkiem. Ona sama powiedziała lokalnym mediom, że śledczy to sprawdzili i uznali, że w tych oskarżeniach nie ma cienia prawdy.
Oddał ich Amiszom?
Skelton sugerował też, że oddał chłopców Amiszom. Amisze to ultrakonserwatywna wspólnota protestancka, która odrzuca zdobycze nowoczesnej technologii. Lokalna telewizja pod koniec zeszłego roku wybrała się do prowadzonej przez Amiszów piekarni. Pracująca tam kobieta powiedziała dziennikarzom, że pamięta jak zaginęli. Stwierdziła, że Amisze by się nimi zaopiekowali, ale na pewno powiadomiliby służby. Dodała też, że ich mają bardzo bliskie związki, więc jakby trafiły do jednej, to pozostałe na pewno by o tym wiedzieli.
Skelton nigdy nie został oskarżony o ich zamordowanie, chociaż zdaniem policji i ich matki to najbardziej prawdopodobna wersja. W 2011 roku oskarżono go jednak o ich porwanie. Został za to skazany na 15 lat więzienia. Sąd dwukrotnie odmówił mu przedterminowego zwolnienia, zza krat wyjdzie pod koniec listopada.
Chce, by sąd uznał ich za zmarłych
Jakiś czas temu Zuvers zwróciła się do sądu o oficjalne uznanie jej synów za zmarłych. W Michigan jest to możliwe jeśli od zaginięcia osoby minęło co najmniej pięć lat. Proces w tej sprawie rozpocznie się w poniedziałek. Przed sądem Zuvers oraz śledczy, którzy szukali jej synów, będą musieli opowiedzieć o ich poszukiwaniach.
W opublikowanym wcześniej oświadczeniu Zuvers napisała, że poprosiła o to sąd po długim namyśle i dyskusjach z rodziną. Nie przyszło mi to łatwo i bez wątpienia było trudną decyzją. Żaden rodzić nie chce stracić dziecka, ale to, że trzeba pozwolić sądom na interwencję i uznanie ich za zamarłych jest nie do pojęcia – napisała. 7
źr. wPolsce24 za AP, Click4Detroit