USA dokonały nalotów na Syrię. Ich celem byli islamiści
Trwająca 13 lat wojna domowa w Syrii zakończyła się, gdy siły rebeliantów zdobyły w nocy z soboty na niedzielę Damaszek. Rosyjskie media informują, że Baszar al-Assad dotarł już do Moskwy, gdzie otrzymał azyl.
To nie koniec przemocy
Równocześnie dla wszystkich jest jasne, że upadek jego reżymu to nie będzie koniec przemocy w tym kraju. Grupy, które z nim walczyły, nie są bowiem jedną zorganizowaną siłą i często mają sprzeczne interesy. Wiele osób boi się, że ze spodziewanego chaosu skorzysta Państwo Islamskie (IS), by odbudować swoją pozycję w tym kraju.
Nalot na Państwo Islamskie
Amerykanie postanowili temu zaradzić zanim będzie za późno. Amerykańskie Dowództwo Centralne (CENTCOM) ujawniło, że samoloty USAF dokonały serii nalotów na cele w Syrii. Ciężkie bombowce B-52, myśliwce bombardujące F-15 i szturmowe A-10 zaatakowały 75 celów powiązanych z IS.
Szef CENTCOM, generał Erik Kurilla powiedział, że celem tej operacji jest zapewnienie, że IS nie odzyska swojej pozycji. Nie powinno być żadnych wątpliwości – nie pozwolimy IS na odbudowę i wykorzystanie obecnej sytuacji w Syrii. Wszystkie organizacje w Syrii powinny wiedzieć, że rozliczymy je, jeśli wejdą w sojusz lub w jakikolwiek sposób będą wspierać ISIS – stwierdził.
900 żołnierzy
Obecnie w Syrii stacjonuje ok. 900 amerykańskich żołnierzy. Ich głównym zadaniem jest szkolenie Kurdów, pilnowanie IS i naprowadzanie nalotów na związane z Iranem milicje. Przedstawiciel Pentagonu powiedział anonimowo mediom, że na razie nie są planowane żadne zmiany w ich misji. Równocześnie prezydent Biden obiecał, że będą chronieni. Stacjonują głównie na północy i wschodzie kraju, daleko od miejsc, w których ostatnio toczyły się walki.
źr. wPolsce24 za Politico