Historia jak z sensacyjnego filmu. Ujawniono jak wenezuelska noblistka dostała się do Oslo

Z tego tekstu dowiesz się:
-
Laureatka pokojowej Nagrody Nobla i liderka wenezuelskiej opozycji Maria Corina Machado dotarła potajemnie do Oslo, gdzie spotkała się ze zwolennikami i udzieliła pierwszych wywiadów po miesiącach ukrywania się.
-
Od lat jest jedną z głównych postaci walczących z reżymem Nicolása Maduro: organizowała protesty, monitorowała wybory, a w 2023 r. była opozycyjną kandydatką na prezydenta, lecz zakazano jej startu.
-
Po wyborach, które – zdaniem opozycji i części społeczności międzynarodowej – wygrał Edmundo González, Machado była zatrzymywana i zmuszona do ukrywania się z obawy o życie.
-
Jej przyjazd do Norwegii był operacją prowadzoną w ścisłej tajemnicy, przypominającą scenariusz filmu sensacyjnego: przebranie, przejazd przez punkty kontrolne, nocny rejs łodzią na Curacao i lot prywatnym odrzutowcem do Oslo.
-
Według „Wall Street Journal” o operacji wiedziała wcześniej administracja Donalda Trumpa; na czas jej przeprawy nad Wenezuelą weszły dwa amerykańskie F/A-18, prawdopodobnie by odwrócić uwagę od ucieczki.
-
W Oslo Machado w końcu spotkała się ze swoimi dziećmi, których nie widziała od miesięcy; dziękowała osobom, które ryzykowały życiem, by umożliwić jej dotarcie do Europy.
-
W wywiadach oskarża reżym Maduro o działalność przestępczą, w tym handel narkotykami i ludźmi, oraz podkreśla, że to reżym odpowiada za eskalację przemocy w kraju.
-
Machado zapowiada serię spotkań w Europie i USA, w tym z Donaldem Trumpem, by apelować o wsparcie dla wenezuelskiej opozycji.
-
Mimo dyskusji wśród opozycji o ryzyku powrotu, deklaruje, że wróci do Wenezueli, bo „bardziej przyda się w kraju”.
Machado rozpoczęła działalność opozycyjną od założenia organizacji Sumate, która monitorowała uczciwość wyborów w Wenezueli. Związała się z liberalną partią Vente Venezuela, w latach 2011-2014 była posłem. Odegrała ogromną rolę w organizacji protestów przeciwko reżymowi Maduro w 2014 roku. W 2023 roku opozycja nominowała ją na wspólnego kandydata na prezydenta, ale reżym zabronił jej startować. Ostatecznie zastąpił ją Edmundo Gonzalez, który według opozycji i społeczności międzynarodowej zwyciężył, ale reżymowa komisja wyborcza i tak dała zwycięstwo Maduro. Wkrótce po wyborach została na krótko zatrzymana przez policję, a od tamtego czasu ukrywa się z obawy o swoje bezpieczeństwo.
Nie zdążyła na ceremonię
Jak informował wcześniej portal wPolsce24.tv, w tym roku za działalność opozycyjną nagrodzono ją pokojową nagrodą Nobla. Nie pojawiła się jednak na ceremonii jej wręczenia, odebrała ją w jej imieniu córka. Komitet Noblowski przyznawał, że nie wie, gdzie jest, a reżym Maduro – który wcześniej groził jej publicznie, że w razie wizyty w Norwegii zostanie uznana za zbiega – nie krył z tego powodu satysfakcji. Ich show zawiódł. Dama się nie pojawiła - powiedziała wiceprezydent Wenezueli Delcy Rodriguez – Ci ekstremistyczni, faszystowscy poplecznicy, którzy proszą o blokady, inwazje i bombardowania przeciwko Wenezueli, znów zostaną pokonani, tak samo jak rozpadł się ich tani show w Norwegii.
Jeszcze w środę komitet noblowski ujawnił jednak, że Machado pojawi się w stolicy Norwegii. O 2:30 w nocy wyszła na balkon hotelu, by pomachać do czekających na nią zwolenników. Potem zeszła na dół, by z nimi porozmawiać, w tym celu przeszła przez ustawione pod hotelem barierki. Wielu zwolenników zawiesiło jej na szyi różańce. Opozycjonistka spotkała się też w końcu ze swoimi dziećmi – nie widziała ich od wyborów, bo dla bezpieczeństwa wysłała je do Europy. W wywiadzie dla BBC ujawniła, że z tego powodu przegapiła ceremonie ukończenia przez nie studiów i ich śluby.
Ucieczka jak z filmu akcji
Jej podróż do Oslo była utrzymana w ścisłej tajemnicy. Media informują, że nawet Komitet Noblowski dowiedział się o jej wizycie dopiero, gdy była już w samolocie. Ona sama nie zdradza wiele – podziękowała jedynie osobom, które ryzykowały życiem, by mogła dotrzeć do Norwegii. Dziennik Wall Street Journal dotarł jednak do wielu szczegółów jej ucieczki. Wyłania się z nich obraz akcji, która mogłaby stać się podstawą hollywoodzkiego filmu.
Machado ukrywała się przed reżymem na przedmieściach Caracas, stolicy Wenezueli. Pierwszym krokiem było przedostanie się do małej wioski rybackiej na wybrzeżu. Wyruszyła w tę podróż w przebraniu i peruce, w towarzystwie dwójki innych opozycjonistów. Droga zabrała jej aż dziesięć godzin. Źródło WSJ powiedziało, że po drodze musieli minąć aż 10 wojskowych punktów kontrolnych. Na szczęście pilnujący ich żołnierze jej nie rozpoznali.
Do wioski dotarła po północy. Po kilkugodzinnym odpoczynku wsiadła na pokład małej rybackiej łodzi, która zabrała ją na Curacao, wyspę będącą terytorium autonomicznym Holandii. Rejs po Morzu Karaibskim nie był łatwy i przyjemny, przez całą drogę zmagali się z wysokimi falami. W ucieczce pomagała jej sieć, która zajmuje się pomocą w ucieczkach z Wenezueli. Skontaktowała się z administracją Donalda Trumpa, podając jej trasę, którą popłyną. Amerykańskie siły zbrojne od jakiegoś czasu atakują łodzie wenezuelskich przemytników narkotyków i woleli, żeby nie doszło do tragicznej pomyłki.
Trump jej pomógł?
Źródła WSJ twierdzą, że administracja Trumpa wiedziała wcześniej o jej ucieczce, którą planowano od około dwóch miesięcy. Nie jest jednak jasne w jakim stopniu w niej pomogła. Marynarka Wojenna USA i Pentagon odesłali dziennikarzy do Białego Domu, a ten nie odpowiedział na ich pytania. Gdy jednak opozycjonistka płynęła na Curacao, dwa amerykańskie myśliwce F/A-18 naruszyły przestrzeń powietrzną Wenezueli. Zostały w niej przez ok. 40 minut i miały włączone transpondery, więc każda osoba z dostępem do internetu mogła śledzić na żywo ich lot. Wtedy odebrano to jako zwykłą demonstrację siły wobec reżymu Maduro, ale teraz wiele osób podejrzewa, że Amerykanie w ten sposób chcieli odwrócić uwagę od jej łodzi.
Machado dotarła na Curacao we wtorek ok. 15. Spotkała się tam z kontraktorem, który specjalizuje się w ekstrakcjach – WSJ nie ujawnił, z jakiej był firmy i dla jakiego rządu pracuje. Następnie zameldowała się w hotelu, w którym spędziła noc. W środę przyleciał po nią prywatny odrzutowiec, który wysłał mieszkający w Miami współpracownik. Ten zabrał ją do Norwegii, do Oslo dotarła krótko po północy. Przed wejściem na pokład nagrała krótką wiadomość głosową, w której podziękowała wszystkim, którzy pomogli jej uciec.
Wenezuelą rządzi grupa przestępcza
W wywiadzie udzielonym BBC powiedziała, że socjalistyczny reżym Maduro nie powinien być traktowany jako konwencjonalna dyktatura, ale jako struktura kryminalna. Oskarżyła Maduro i jego ludzi o czerpanie zysków z handlu narkotykami, żywym towarem i innych przestępstw. W przeszłości Machado popierała ostrą politykę Trumpa wobec Wenezueli. Zapytana o to, czy poparła ewentualną interwencję zbrojną, zasugerowała, że jeśli do niej dojdzie, to będzie to wina socjalistów. Nie chcieliśmy wojny, nie szukaliśmy jej. To Maduro wypowiedział wojnę Wenezuelczykom – stwierdziła. Towarzyszący jej Jorgen Watne Frydnes, przewodniczący Komitetu Noblowskiego, dodał, że to reżym Maduro, który sprawuje kontrolę nad Wenezuelą, ma w obowiązku zadbać o przekazanie władzy w sposób pokojowy. Dodał, że jej wizyta w Oslo była sytuacją ekstremalnie niebezpieczną.
WSJ informuje, że Machado spędzi w Oslo tydzień, przebywając ze swoją rodziną i odpoczywając. Dziennikarze dowiedzieli się, że w Caracas ukrywała się w izolacji i była niedożywiona. Następnie odbędzie objazd po europejskich państwach, by apelować do ich rządów o wsparcie wenezuelskiej opozycji. Spotka się także z Donaldem Trumpem w Waszyngtonie.
Ma zamiar wrócić
To, co powinna zrobić później, budzi żywe dyskusje wśród opozycji. Jej część uważa, że powinna zostać na zachodzie, gdyż bardziej przysłuży się sprawie lobbując za nią wśród zachodnich rządów. Inni uważają, że jeśli pozostanie, to wzorem wielu innych wygnanych opozycjonistów, szybko straci znaczenie. Ona sama podjęła już jednak decyzję. Powiedziała BBC, że w kraju przyda się bardziej, więc planuje do niego wrócić. Przyznała, że wie, że naraża się tym na wielkie niebezpieczeństwo.
W przeszłości aż pięciu laureatów pokojowej nagrody Nobla nie mogło odebrać jej osobiście. Strona Komitetu Noblowskiego informuje, że ostatnio miało to miejsce w 2023 roku, kiedy przyznano ją irańskiemu aktywiście Nargesowi Mohammadiemu, a rok wcześniej nie mógł jej odebrać białoruski opozycjonista Aleś Bialacki. Wcześniej nie odebrali jej Liu Xiaobo z Chin (2010), Aung San Suu Kyi z Mjanmy (1991) – jej nagroda budzi dziś ogromne kontrowersje, bo popiera ludobójstwo ludu Rohingja – oraz Carl von Ossietzky, niemiecki dziennikarz narodzony w 1935 roku za działalność antyhitlerowską i ujawnienie, że Niemcy złamały traktat wersalski i znów się zbroją. Trzy lata później zmarł na gruźlicę w obozie koncentracyjnym.
źr. wPolsce24 za WSJ, BBC











