Unia Europejska rozszerza program Erasmus. “To nowa szansa dla studentów z Afryki i Bliskiego Wschodu”

Co się zmieni w programie?
Erasmus został uruchomiony przez Komisję Europejską 15 czerwca 1987 jako program dotyczący szkolnictwa wyższego, którego podstawowym celem było finansowanie wyjazdów studentów na studia w innym kraju europejskim przez okres do jednego roku.
W dłuższej perspektywie miał aktywizować uczelnie wyższe ze wszystkich państw unijnych i EOG do lepszej współpracy.
Według nowych planów, program ma objąć swoim zasięgiem studentów i uczelnie znajdujące się w południowym basenie Morza Śródziemnego, m. in. w państwach tj.: Algieria, Egipt, Jordania, Liban, Libia, Maroko, Palestyna, Syria, Tunezja.
W dłuższej perspektywie planowanie jest również pełne włączenie do Erasmusa krajów Afryki subsaharyjskiej i Bliskiego Wschodu.
Dlaczego UE to robi?
W oficjalnych dokumentach decydenci tłumaczą, że dla UE region południowego Morza Śródziemnego i Bliskiego Wschodu stanowi ważny obszar geopolityczny, analizowany w kontekście migracji, energetyki, handlu i kultury.
Ma być to "nowa szansa dla studentów z Bliskiego Wschodu i Afryki".
Dlatego poprzez "łączenie młodych ludzi", edukację i wymianę studentów z UE planowane jest "budowanie długofalowych relacji", które mogą przyczynić się do stabilności i współpracy.
"Wspieranie mobilności edukacyjnej” ma pomagać w tworzeniu kapitału ludzkiego - studentów, badaczy i pracowników, którzy mają doświadczenie międzynarodowe, znajomość języków, różne perspektywy.
Autorzy zmian nie ukrywają, iż jest to szczególnie ważne tych w regionach, gdzie młode pokolenia są liczne, a rynek pracy się zmienia.
Krytyka programu
Jednocześnie nie jest dla nikogo tajemnicą, iż program Erazmus nazywany jest powszechnie, nie tylko w środowisku akademickim, Orgazmusem:
- Imprezy do rana, "erasmusowa mentalność", która pozwala się wyzbyć wszystkich ograniczeń. I ludzie się wyzbywali – na całego. Używki, przygodny seks i wydawanie kasy. Erasmus nie bez powodu bywa więc nazywany Orgazmusem. Koleżanka z wymiany wspomniała mi, że dzieli dni tygodnia na kolejnych facetów. I oni o tym wiedzą. Wszystko byłoby okej, gdyby ludzi to cieszyło. Jednak większość moich ówczesnych przyjaciół nie była szczęśliwa - w takich słowach swoje doświadczenia z programem opisywała onegdaj na łamach portalu Noizz.pl dziennikarka, która była jego uczestniczką.
Podobnych relacji jest w sieci oczywiście więcej, choć z pewnością nie brakuje też takich studentów, którym kontrowersyjny program pozwolił na zdobycie cennych życiowo doświadczeń.
Dla wielu innych okazał się jednak przede wszystkim darmowym biurem podróży i agencją towarzyską, której ostatecznym celem było wszystko poza nauką. Analiza nowych pomysłów unijnych decydentów - w tym właśnie kontekście - zmusza do pytania o to, czy na pewno wiedzą co robią i mają świadomość tego, jakie będą konsekwencje tych działań?
źr. wPolsce24 za Politico