Tucker Carlson znów nadaje z Moskwy, czyli głos Kremla w amerykańskich domach
Przypomnijmy, że w lutym Carlson "błysnął" przeprowadzając wywiad z samym Władimirem Putinem. Sama rozmowa przypominała bardziej monolog Putina, w którym bez przeszkód mógł on snuć swoje chore wizje, a Carlson nie dociskała rosyjskiego satrapy żadnymi mocniejszymi pytaniami. Można się zatem spodziewać, że równie łagodny był teraz dla Ławrowa, świadczy zresztą o tym sama zapowiedź publikacji, nagranego już wywiadu, która pochodzi od Carlsona.
Carlson marzy o sojuszu z Rosją?
W opublikowanym wideo "nieoficjalny amerykański rzecznik Moskwy" oświadczył, że jego celem jest pokazanie Amerykanom punktu widzenia Kremla, który – według niego – jest pomijany przez media głównego nurtu. W praktyce oznacza to powielanie narracji rosyjskiego rządu i podważanie wysiłków USA oraz ich sojuszników na rzecz powstrzymania rosyjskiego imperializmu.
Tym razem Carlson pytał Ławrowa o ryzyko wojny nuklearnej i potencjalny sojusz... Rosji z USA. Wywiad ten nazwał „fascynującym” i zapowiedział, że zostanie opublikowany „już wkrótce”. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa poinformowała, że rozmowa trwała półtorej godziny i dotyczyła m.in. stosunków rosyjsko-amerykańskich, Ukrainy oraz szeroko pojętej geopolityki.
Oskarża własny kraj
Carlson nie omieszkał oskarżyć administracji Bidena o eskalację konfliktu z Rosją, twierdząc, że „wojsko amerykańskie zabija Rosjan w Rosji”. Jego słowa zdają się nawiązywać do użycia przez Ukrainę rakiet dostarczonych przez USA w atakach na cele w obwodzie kurskim. Carlsonowi nie przeszkadza jednak, że to rosyjska agresja na Ukrainę – rozpoczęta w 2014 roku, a eskalowana w 2022 roku – jest źródłem obecnych napięć. Zamiast tego woli powielać fałszywe narracje, które podważają amerykańską politykę zagraniczną i wzmacniają pozycję Rosji.
Carlson twierdzi również, że strona ukraińska chciała udzielić mu wywiadu, ale rzekomo ambasada USA w Kijowie zablokowała te plany. To samo oskarżenie brzmi jak kiepska próba odwrócenia uwagi od faktu, że jego moskiewskie rozmowy są propagandowymi prezentami dla Kremla.
Klasyczny "leninowski" pożyteczny idiota
Nie dziwi więc, że Carlson stał się celem krytyki zarówno w USA, jak i za granicą. Ukraińcy zarzucają mu, że daje platformę do swobodnego przekazu zbrodniarzom wojennym, a była sekretarz stanu USA Hilary Clinton nazwała go „pożytecznym idiotą”.
Określenie „pożyteczny idiota” ma swoje korzenie w polityce sowieckiej i odnosiło się do zachodnich intelektualistów lub działaczy, którzy nieświadomie propagowali interesy ZSRS, wierząc, że służą ideom postępu i sprawiedliwości społecznej. Choć często przypisuje się je Włodzimierzowi Leninowi, nie ma jednoznacznych dowodów, że to on jako pierwszy użył tego terminu. Niemniej jednak koncepcja „pożytecznych idiotów” doskonale pasuje do takich postaci jak Carlson – ludzi, którzy z własnej inicjatywy stają się narzędziami w rękach autorytarnych reżimów, wyrządzając tym nieodwracalne szkody.
źr. wPolsce24 za lidovky.cz