Tragiczna powódź w Hiszpanii. Stale rośnie liczna ofiar
We wtorek Hiszpanię nawiedziły ulewne deszcze. Taka pogoda nie jest niczym niezwykłym jesienią, ale w tym roku były wyjątkowo silne, gdzieniegdzie towarzyszył im grad. W wielu miejscach opady sprawiły, że rzeki wystąpiły z brzegów. Najgorsza sytuacja była w Walencji. Hiszpańskie służby meteorologiczne poinformowały, że w Chivie spadło w osiem godzin 491 mm deszczu – tyle, ile zwykle spada tam przez rok.
Do mediów społecznościowych trafiły szokujące nagrania. Widzimy na nich, jak woda zmywa samochody z ulic i burzy mosty. Na niektórych filmach możemy zobaczyć dantejskie sceny, z udziałem Hiszpanów, którzy trzymają się drzew, by nie zabrała ich fala powodziowa. W wielu miejscach służby ratownicze musiały użyć helikopterów, by podejmować powodzian z dachów. Nie wszędzie udało się dotrzeć ratownikom. W Andaluzji powódź spowodowała wykolejenie się pociągu. Na szczęście nikt z 276 pasażerów nie odniósł poważnych obrażeń.
Ogromna liczba ofiar
W środę nad ranem służby poinformowały o odnalezieniu zwłok. Agencje informują, że kataklizm zabił do tej pory co najmniej 95 osób. Liczba ofiar może jeszcze wzrosnąć, bo wiele osób nadal uważa się za zaginione. Ratownicy podkreślają, że ich odnalezienie jest dla nich obecnie priorytetem. Prezydent Walencji Carlos Mazon wezwał mieszkańców, by zostali w swoich domach, by nie przeszkadzać ratownikom.
Eksperci uważają, że ulewy wywołało zjawisko nazywane gota fria. Ma miejsce, kiedy zimne powietrze przesuwa się nad ciepłe wody Morza Śródziemnego. To powoduje niestabilność atmosferyczną, przez którą ciepłe, wilgotne powietrze gwałtownie się wznosi. Powoduje to szybkie formowanie cumulonimbusów, które następnie zrzucają ulewny deszcz na południową Hiszpanię.
źr. wPolsce24 za Guardian, AP