Sześcioosobowa rodzina zginęła w katastrofie prywatnego samolotu. Lecieli świętować urodziny

Zdarzenie miało miejsce w sobotę tuż po południu. Dwusilnikowy samolot Mitsubishi MU-2B miał zgodnie z planem wylądować na lotnisku w hrabstwie Columbia. Rozbił się ok. 45 kilometrów od niego, na błotnistym polu w pobliżu granicy z Massachusetts. Zginęło sześć osób.
Rodzinna tragedia
Teraz agencja AP ujawniła, że samolotem leciało małżeństwo lekarzy – neurolog Michael Groff i ginekolog Joy Saini. Na pokładzie była też ich córka Karenna Groff, która grała w piłkę nożną w reprezentacji słynnej politechniki MIT i została kobietą roku organizacji NCAA, zajmującej się szkolnym sportem, partner Karenny James Santoro, który niedawno ukończył tę samą uczelnię, syn małżeństwa Jared, który pracował jako radca prawny oraz jego dziewczyna Alexia Couyutas Duarte, która jesienią miała zacząć studia prawnicze na Harvardzie..
Jak donosi agencja AP, rodzina postanowiła polecieć w góry Catskill by świętować urodziny i święto Paschy. Samolot należał do Michaela Groffa, który był doświadczonym pilotem. - Byli cudowną rodziną – powiedział mediom ojciec Santoro – Świat stracił wielu dobrych ludzi, którzy zrobili by dużo dobra gdyby mieli okazję.
Samolot wbił się w pole
Na razie nie wiadomo, co było powodem tej katastrofy. Warunki pogodowe nie były zbyt dobre i pilot leciał „na instrumenty”, ale nie jest jasne, czy ograniczona widoczność miała wpływ na tę katastrofę. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) ujawniła, że przed katastrofą pilot skontaktował się przez radio z wieżą kontroli lotów na lotnisku w Columbii i zgłosił, że nie trafił w podejście, poprosił o wyznaczenie kolejnego. Gdy je przygotowywali, kontrolerzy lotu trzykrotnie ostrzegli go, że leci zbyt nisko, ale nie dostali odpowiedzi, pilot nie zgłosił też żadnej sytuacji alarmowej. Śledczym udało się już zdobyć nagranie pokazujące ostatnie sekundy lotu. Widać na nim, że samolot, który wyglądał na nieuszkodzony, ostro zanurkował i wbił się w błotniste pole.
Śledztwo na miejscu katastrofy ma potrwać ok. tygodnia. Stworzenie pełnego raportu z tej katastrofy potrwa od roku do dwóch lat.
To już kolejna katastrofa lotnicza w USA w ostatnich dniach. W czwartek należący do firmy organizującej loty widokowe śmigłowiec rozbił się w New Jersey. Jej właściciel powiedział mediom, że pilot zgłosił przez radio, że wraca do bazy, bo kończy mu się paliwo. Śmigłowiec wpadł do rzeki Hudson, a na nagraniu widać, że wcześniej odpadły wirniki. Oprócz pilota w tej katastrofie zginęła pięcioosobowa rodzina z Hiszpanii – małżeństwo i trójka dzieci.
źr. wPolsce24 za AP