Socjaliści stracą władzę w Hiszpanii? Przegrali we własnej twierdzy

Estremadura to autonomiczna wspólnota składająca się z prowincji Caceres i Badajoz. To bardzo lewicowy region. Od dekad rządzi tu Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE), która od 2018 roku sprawuje władzę w całej Hiszpanii.
Socjaliści stracili władzę w Estamadurze dopiero w 2023 roku. Wtedy PSOE otrzymała wprawdzie najwięcej głosów, ale zabrakło jej miejsc do większości, a centroprawicowa Partia Ludowa (PP) dogadała się z prawicowym Voxem. Nie udało im się jednak przyjąć budżetu, więc konieczne było ogłoszenie przedterminowych wyborów.
Tego typu wybory budzą w Hiszpanii spore emocje. W Estremadurze były one jednak wyjątkowe. W ostatnim czasie wokół PSOE wybuchło bowiem wiele skandali.
Żona premiera i inni
W 2024 roku Begona Gomez, żona premiera Pedro Sancheza, zaczęła być podejrzewana o to, że pomagała firmom w zdobywaniu rządowych kontraktów w zamian za wsparcie uniwersytetu, który ją zatrudniał. Ostatecznie nie usłyszała w tej sprawie zarzutów, ale obecnie toczy się jej proces w sprawie rzekomej defraudacji pieniędzy uniwersytetu.
Trzech bliskich współpracowników Sancheza, ważnych członków PSOE, ma sprawy związane z korupcją przy zamówieniach publicznych w trakcie pandemii.
W innym procesie zarzuty usłyszeli Miguel Angel Gallardo – który w razie zwycięstwa socjalistów rządziłby Estremadurą – i David Sanchez, brat premiera. Chodzi o zatrudnienie Sancheza na państwowym stanowisku, które stworzono specjalnie dla niego. W ostatnim czasie partia jest oskarżana także, że ignorowała doniesienia o molestowaniu seksualnym, jakiego mieli się dopuszczać jej wysoko postawieni działacze.
Te skandale to wielki problem dla polityka, który szedł po władzę z hasłami walki z korupcją i deklaruje się jako feminista.
Prawica na fali
Wielu komentatorów uznało, że wynik wyborów w Estremadurze to prognostyk tego, co stanie się w kolejnych wyborach krajowych, które muszą się odbyć do połowy 2027 roku. Jeśli to się potwierdzi, to socjaliści mogą się pakować, gdyż w tym regionie, gdzie historycznie zawsze dobrze im szło, zaliczyli tym razem kompromitującą porażkę.
Z wynikiem 25,7% zdobyli zaledwie 18 miejsc w zgromadzeniu, o 10 mniej niż mieli. Oznacza to, że nawet z lewicowym sojuszem Podemos-IU-AV, który zdobył siedem miejsc, nie mają większości w 65-osobowym Zgromadzeniu.
Ma ją za to prawica. Centroprawicowa PP dostała najwięcej głosów, 43,2% i zdobyła 29 miejsc, o jedno więcej niż wcześniej. Vox dostał ponad dwa razy więcej głosów, niż w ostatnich wyborach, 16,9%, i ma ponad dwa razy więcej miejsc - 11. Oznacza to, że władza prawicowej koalicji nad tą wspólnotą jest niezagrożona.
Kolejne przegrane?
Oczywiście do dnia wyborów krajowych może się jeszcze wiele zmienić. Komentatorzy zwracają jednak uwagę, że tendencja spadkowa socjalistów jest już wyraźnie widoczna. W najbliższych miesiącach Hiszpanie wybiorą też władze Aragonii, Kastylii i Leon i Andaluzji. Jeśli i tam socjaliści się nie popiszą, to zdaniem ekspertów może to doprowadzić do demobilizacji ich elektoratu przed wyborami krajowymi.
źr. wPolsce24 za Euronews, France24











