Samochód elektryczny uderzył w drzewo i stanął w płomieniach. Trójka nastolatków straciła życie
Szokujący wypadek miał miejsce w środę w Kalifornii. Trójka 19-letnich studentów i ich 20-letni kolega, wracali z imprezy w Piedmont, małego miasteczka w pobliżu Oakland. Ok. 3 nad ranem ich samochód przeskoczył przez krawężnik, uderzył w mur i utknął między nim i drzewem. Gdy na miejsce dotarła policja, stał już w płomieniach.
Trójka 19-latków – dwóch mężczyzn i kobieta - zginęła na miejscu. 20-letni Jordan Miller przeżył, ale był poważnie poparzony. Jego matka ujawniła w rozmowie z mediami, że w piątek przeszedł operację. Ujawniła też, że trójka ofiar znała się od czasów szkoły średniej. Wrócili do Piedmont ze swoich uczelni by wziąć udział w Święcie Dziękczynienia.
Jechali zbyt szybko
Na razie nie wiadomo, co było powodem tego wypadku. Policja ustaliła, że Tesla Cybertruck, którą podróżowali nastolatkowie, poruszała się ze zbyt dużą prędkością. Ich zdaniem nadmierna prędkość na pewno odegrała istotną rolę w tym wypadku. Obecnie sprawdzają, czy w ich pojeździe doszło do jakiejś awarii mechanicznej, która mogła sprawić, że wypadli z drogi. Na chwilę obecną nic jednak na to nie wskazuje.
Śmierć nastolatków wstrząsnęła ich miasteczkiem. W czwartek rano miała odbyć się tradycyjna impreza z okazji Święta Dziękczynienia, ale zmieniła się w memoriał dla ofiar. W piątek w nocy zorganizowano publiczne czuwanie ze świecami w miejskim parku, wzięły w nim udział setki osób. Na miejscu kraksy złożono wiele kwiatów. Mieszkańcy mówią dziennikarzy, że w ich miasteczku wszyscy się znają, więc ta tragedia mocno ich dotknęła.
źr. wPolsce24 za CBS