Rosja obawia się misji pokojowej na Ukrainie? Grozi „poważnymi konsekwencjami”

2 marca w Londynie odbył się szczyt z udziałem przedstawicieli kilkunastu krajów. Po jego zakończeniu premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer ogłosił, że na spotkaniu uzgodniono utworzenie tzw. „koalicji chętnych”. Jej strony będą gotowe bronić pokoju na Ukrainie w przypadku zawarcia rozejmu Kijowa z Moskwą.
Stanowisko Australii
Dwa dni później premier Australii Anthony Albanese oświadczył, że jeśli jego kraj otrzyma propozycję dołączenia do „koalicji chętnych”, to będzie ją rozważał. Jak przypomina „Guardian”, do tej pory Australia nie otrzymała jeszcze propozycji o udziale w misji pokojowej.
Deklaracja premiera spotkała się z reakcją Rosji. Jej ambasada w Australii wydała oświadczenie, w którym przypomniała, że „Rosja wielokrotnie dawała jasno do zrozumienia, że obecność obcych wojsk na Ukrainie jest całkowicie nie do przyjęcia”.
"Zachodnie buty"
- Dla Australii przystąpienie do tzw. koalicji chętnych wiązałoby się z poważnymi konsekwencjami. Powtarzamy jeszcze raz, zachodnie buty na naszej ziemi są dla Rosji nie do przyjęcia, a my nie pozostaniemy biernymi obserwatorami – zapewniła rosyjska ambasada.
Autorzy oświadczenia podkreślili, że nie jest to „groźba”, a jedynie „ostrzeżenie” i Rosja nie zamierza krzywdzić Australijczyków. Ambasada dodała, że sposobem na uniknięcie kłopotów jest „powstrzymanie się od nieodpowiedzialnego awanturnictwa w strefie Specjalnej Operacji Wojskowej”.
źr. wPolsce24 za "Guardian"