Władze Łukaszenki zarekwirowały rodzinny dom opozycyjnego dziennikarza
- Nawet stalinowskie władze nie zabrały domu, który sto lat temu zbudował mój dziadek, „wróg ludu”, więzień GUŁAGu. Wysłali go do obozu, ale dom zostawili. Dom od dawna był zapisany na mnie. Tam się wychowywałem do czasu pójścia do szkoły. Stamtąd odprowadzałem na cmentarz dziadków i rodziców. To najdroższe mi miejsce. Kiedyś dziadek z babcią pozwolili przez wiele lat uczyć się tam dzieciom, dopóki we wsi nie zbudowano szkoły - komentował decyzję Komitetu Śledczego szef Biełsatu Aleksy Dzikawicki.
Informacja ta została wpisana do państwowego rejestru nieruchomości i gruntów Białorusi. Oznacza to, że domu nie można sprzedać, przekazać czy wymienić.
Białoruski reżim robi tak po to, żeby podejrzany w sprawie karnej nie mógł sprzedać nieruchomości, która na mocy wyroku sądowego może zostać skonfiskowana na rzecz państwa - w ramach rekompensaty wyrządzonej przez sprawcę rzekomej szkody.
Redakcja Telewizji Biełsat nie dysponuje informacjami, w ramach jakiej sprawy karnej oskarżony jest p.o. dyrektora Aleksy Dzikawicki. Z dużą dozą prawdopodobieństwa dotyczy ona kierowania “formacją ekstremistyczną”, za którą reżim Łukaszenki uznał Telewizję Biełsat.
Podobne sprawy karne mogą czekać pozostałych dziennikarzy Biełsatu, który jest najbardziej represjonowanym medium na Białorusi. Obecnie za kratami przetrzymywanych jest 13 współpracowników telewizji.
Stacja telewizyjna Biełsat nadająca z Warszawy w językach białoruskim, rosyjskim i ukraińskim, została uruchomiona 10 grudnia 2007 roku. Kanał jest częścią Telewizji Polskiej i od początku współfinansuje go polskie MSZ. Inicjatorką powstania kanału była Agnieszka Romaszewska-Guzy, która do 18 marca 2024 była dyrektorem stacji. Po bezprawnym przejęciu TVP przez obecne władze Romaszewska została usunięta ze stanowiska
wPolsce24/ na podst. belsat.eu