Paralotniarz wzniósł się na 8,5 kilometra? Viralowe nagranie mogła stworzyć AI

Kilka dni temu na portalu społecznościowym Douyin, czyli chińskiej wersji TikToka, pojawiło się niecodzienne nagranie. Przedstawiało 55-letniego paralotniarza Penga Yujianga, gdy leciał swoją lotnią na ogromnej wysokości. Był wyraźnie w szoku, a jego twarz pokrywały kryształki lodu.
Przypadkowy lot?
Peng powiedział śledczym ze Stowarzyszenia Lotnictwa Sportowego Prowincji Gansu, że tego dnia nie planował latać. Wyszedł na wysokość ok. 3 tys. metrów w paśmie górskim Qilian w północnycg Chinach, by przetestować na ziemi używany sprzęt, który wcześniej kupił. Po ok. 20 minutach silny prąd wstępujący miał go jednak poderwać z ziemi.
Peng zeznał, że prąd sprawił, że jego lotnia zaczęła się coraz bardziej wznosić. Próbował obniżyć lot, ale nie przyniosło to efektów. Powiedział śledczym, że był przerażony. W końcu wleciał w chmurę i przestał cokolwiek widzieć. Bez kompasu błyskawicznie stracił orientację – wydawało mu się, że leci prosto, ale w rzeczywistości jego lotnia zataczała koła.
Ostatecznie Peng miał wznieść się na wysokość ok. 8,5 km nad ziemią – nieco niżej niż szczyt Mount Everest. Na tej wysokości temperatura spada poniżej -40 st. C, a w powietrzu jest bardzo mało tlenu. Pechowemu paralotniarzowi udało się to jednak przeżyć. W końcu jego lotnia zaczęła opadać. Powiedział śledczym, że w trakcie lotu w dół prawdopodobnie stracił przytomność. W końcu po ok. godzinie udało mu się wylądować, ok. 30 km od miejsca startu. Tam czekał już na niego jego przyjaciel Gu Zhimin, z którym był w kontakcie radiowym. To właśnie on zmontował nagranie z kamery na jego lotni i wrzucił je do sieci.
Nagranie stworzyła AI?
Nagranie z jego lotu zostało pokazane przez chińskiego państwowego nadawcę CCTV. Prawa do niego kupiła też agencja Reuters. O jego locie zrobiło się bardzo głośno, więc to nagranie pokazały tysiące mediów na całym świecie.
Szybko jednak pojawiły się wątpliwości co do autentyczności tego nagrania. Doświadczony paralotniarz Zsolt Ero zauważył na swoim blogu, że niektóre sceny wyglądają podejrzanie. Na jednej z nich widać na przykład, jak kamera porusza się wokół niego w sposób, który byłby fizycznie niemożliwy bez użycia drona. W tej scenie ma też na sobie zupełnie inny kask i uprząż niż na reszcie nagrania. Między scenami różni się też jego wyposażenie – w jednej ma telefon i srebrny karabińczyk, w innej w tym samym miejscu jest powerbank i pomarańczowy pas.
Wkrótce potem kolejne redakcje zaczęły wycofywać to nagranie ze swoich stron. Jako pierwsza zrobiła to amerykańska telewizja NBC. Wkrótce usunęły go CNN, BBC, Guardian i wiele innych mediów. Niektóre z nich poinformowały, że nagranie zostało przycięte tak, by usunąć znak wodny Doubao AI – narzędzia AI stworzonego przez Bytedance, właściciela Douyin i TikToka.
To nie był wypadek?
To oczywiście nie oznacza, że ten lot się nie odbył. Ero w swoim wpisie zauważa, że przetrwanie na tej wysokości bez tlenu byłoby trudne, ale nie niemożliwe, bo Szerpowie regularnie wchodzą bez niego na Mount Everest. Nie byłaby to też sytuacja bez precedensu. W 2007 roku niemiecka paralotniarz Ewa Wisnierska wpadła w burzę, która wyniosła ją na wysokość 9947 metrów. Straciła przytomność. Odzyskała ją na wysokości ok. 6 km i udało jej się wylądować. Odniosła poważne obrażenia od odmrożeń i uderzeń gradu, ale udało jej się przeżyć.
Zdaniem Ero tylko pierwsza scena z tego nagrania została stworzona przy pomocy AI. Dwie kolejne są prawdziwe, ale ekspert uważa, że przedstawiają dwa różne loty. Jego zdaniem Peng naprawdę wzniósł się na taką wysokość, ale nie był to wypadek, ale starannie zaplanowany lot, do którego przygotowywał się od dłuższego czasu. Zauważył, że miał przy sobie duży, mechaniczny wysokościomierz. Zwrócił uwagę, że większość paralotniarzy używa dużo mniejszych i lżejszych wysokościomierzy elektronicznych – ale wzięcie takiego wysokościomierza miałoby sens, gdyby zależało mu, żeby nikt nie podważył później jego wskazań. Zdaniem eksperta Peng kłamie, że w powietrze wyniósł go przypadkowy prąd powietrza, bo nie miał pozwolenia na taki lot.
Jeżeli ta teoria jest prawdziwa, to Peng trochę przesadził. Jak informuje portal Sixth Tone, urzędnicy ze Stowarzyszenia uznali, że nikt nie zdecydowałby się dobrowolnie na lot paralotnią na takiej wysokości – a skoro to był wypadek, to Peng nie zostanie za niego ukarany. Przynajmniej na razie, bo w tej sprawie rozpoczęto już oficjalne śledztwo. Równocześnie uznali jednak, że skoro nie miał na niego pozwolenia, to jego rekord nie zostanie oficjalnie uznany. Kłopotów narobił sobie także Gu. Za to, że opublikował to nagranie bez zgody urzędników, został ukarany półrocznym zawieszeniem licencji paralotniarskiej i musiał złożyć samokrytykę.
źr. wPolsce24 za Guardian, Deadline, blog.hyperknot