Organizacje LGBT mają kłopoty finansowe. Brakuje im pieniędzy na parady równości

28 czerwca 1969 roku policja dokonała nalotu na popularny wśród homoseksualistów bar Stonewall Inn w Nowym Jorku. Wywołało to serię zamieszek.
Równocześnie w Nowym Jorku i innych amerykańskich miastach zaczęto organizować marsze w proteście przeciwko prześladowaniom homoseksualistów. Z tego powodu czerwiec jest dziś uznawany za tzw. miesiąc dumy, a środowiska LGBT organizują w tym miesiącu parady równości.
Brakuje im pieniędzy
W tym roku jednak znalazły się w trudnej sytuacji. Jak informuje AP, wielu amerykańskim organizacjom brakuje pieniędzy na działalność i na organizację tegorocznych parad równości. Mowa o niebagatelnych kwotach. San Francisco Pride, organizatorowi jednej z największych i najsłynniejszych parad w USA, brakuje 200 tys. dolarów do domknięcia budżetu.
Tyle samo brakuje Kansas City Pride. Heritage of Pride, która organizuje paradę i inne imprezy LGBT w Nowym Jorku, zabrakło aż 750 tys. i prowadzi obecnie zbiórkę w internecie.
Powodem ich kłopotów finansowych jest to, że kolejne firmy wycofują się ze sponsoringu. Browar Anheuser-Busch, który stracił fortunę po reklamie z transseksualnym mężczyzną, przestał finansować paradę w St. Louis, gdzie ma siedzibę, przez co jej organizatorom brakuje 150 tys. dolarów. Finansował ją od 30 lat.
Korporacje nie chcą ich finansować
Ta firma nie jest tutaj wyjątkiem. Wcześniej wycofała się także z finansowania parady równości w San Francisco. Wycofały się z tego również inne korporacje, jak Comcast czy Diageo, która produkuje piwo Guiness i wódkę Smirnoff. Rzecznik NYC Pride Chris Piedmont powiedział, że ok. 20% ich korporacyjnych sponsorów albo całkowicie wycofało finansowanie, albo znaczni je ograniczyło.
Wśród nich były takie firmy jak PepsiCo czy Nissan. Rzecznicy innych organizacji LGBT twierdzą, że niektóre korporacje nadal je finansują – ale robią to w tajemnicy.
W wypadku innych korporacji to środowiska LGBT zerwały współpracę. Zwykle powodem było to, że rezygnują one z programów DEI, których celem jest m.in. wspieranie pracowników należących do mniejszości seksualnych. Spotkało to m.in. Metę czy sieć sklepów Target.
Czasy się zmieniły?
Jak zauważa AP, tzw. aktywizm marek przeżywał swój szczyt w latach 2012-2022. Wtedy wiele korporacji inwestowało ogromne kwoty w rozmaite lewicowe inicjatywy – od parad równości po protesty ruchu Black Lives Matter. Uznawały to za świetny sposób na reklamę. W ostatnich latach trend jednak wyraźnie się odwrócił. Kolejne badania socjologiczne pokazują, że klienci nie chcą, by firmy, których towary kupują, zajmowały się polityką. Wiele z nich spotkało się też z tego powodu z bojkotami, które przyniosły im wymierne straty.
Jak na razie nie odwołano żadnej z zaplanowanych parad równości w USA. AP zauważa jednak, że w wypadku wielu ograniczono ich skalę. Odwoływane są imprezy towarzyszące, w obchodach bierze udział mniej gwiazd, a ochotnicy nie dostają darmowego jedzenia czy koszulek. Co ciekawe, wraz z wycofaniem się korporacji, liczba datków od zwykłych ludzi wzrosła – ale te kwoty i tak nie rekompensują wszystkich strat.
źr. wPolsce24 za AP