Tajemnica skarbu Wikingów rozwiązana! Niezwykłe odkrycie naukowców

Skarbiec odnaleziono we wrześniu 2014 roku w szkockim mieście Galloway. Archeolog amator Derek McLennan, który rok wcześniej znalazł największy skarbiec średniowiecznych srebrnych monet w Szkocji, prowadził poszukiwania przy pomocy wykrywacza metali na ziemi należącej do Kościoła Szkocji. Towarzyszyło mu dwóch duchownych, którzy również byli entuzjastami detektorystyki.
W pewnym momencie jego detektor zapiszczał. McLennan podniósł z ziemi jakiś przedmiot, który początkowo wziął za srebrną łyżeczkę. Gdy przyjrzał mu się bliżej, zrozumiał, że patrzy na artefakt z czasów Wikingów. Zgłosił swoje odkrycie władzom.
Gdy na miejsce wysłano lokalnego archeologa, obaj mężczyźni zaczęli rozkopywać ziemię. Na głębokości ok. 60 cm znaleźli wiele artefaktów. Po ich wyciągnięciu McLennan sprawdził wykrywaczem, że pod nimi zakopana jest druga warstwa.
Imponujące znalezisko
Łącznie wykopali ponad 100 artefaktów z czasów Wikingów. To jeden z największych takich skarbców, jakie odnaleziono w Wielkiej Brytanii. Wśród nich były sztabki, broszki, bransolety, naczynia, szklane paciorki, a nawet srebrny krucyfiks. Wykonano je w Anglii, Skandynawii, Irlandii, a nawet w Azji. Po tym odkryciu organizacja Historic Scotland i Muzeum Szkocji zdecydowały się przeprowadzić tam kolejne wykopaliska. Miejsce, w którym znaleziono ten skarbiec, objęto stałym nadzorem, a by zniechęcić archeologów-amatorów lokalny farmer zaczął tam wypasać swojego największego byka. W trakcie wykopalisk wykopano dół o wymiarach 30x30 metrów, w którym znaleziono ok. 100 kolejnych przedmiotów.
Skarbiec z Galloway był jednak bardzo zagadkowym znaleziskiem. Nikt nie wiedział, do kogo należał. Galloway było w tamtych czasach częścią anglosaskiego królestwa Northumbrii, które było wciśnięte między dwa królestwa założone przez Wikingów. Równie dobrze skarb mógł być ukryty przez osoby, które obawiały się ich wypraw łupieżczych – jak i być zdobyczą z takiej wyprawy, którą Wikingowie sami musieli z jakiegoś powodu ukryć.
Udało się zrozumieć tajemniczy napis
Teraz jednak jesteśmy o krok bliżej do rozwiązania jego zagadki. W skarbcu znaleziono kilka bransolet, na których wyryto imiona zapisane anglosaskimi runami. Długo sądzono, że są to imiona jego właścicieli. Jeden napis – DIS IS IIGNA F nie dawał się jednak rozszyfrować. Jak informuje Guardian, naukowcy z Narodowych Muzeów Szkocji (NMS), która to organizacja kupiła ten skarb w 2017 roku, są przekonani, że w końcu udało im się go rozgryźć.
Naukowcy domyślili się, że runa F, oznaczona kropkami po obu stronach, to skrót od staroangielskiego słowa feoh, czyli majątek lub własność. Iigna to może być zapisane z błędem słowo higna, które oznacza społeczność, a dis to zapisany z błędem zaimek „to”. Tym samym uważają, że ten tajemniczy napis tłumaczy się jako „to własność społeczności”. Dr David Parsons, czołowy runolog Uniwersytetu Walii, zauważył, że w tym napisie jest dużo błędów, jeśli porówna się go z tym, co wiemy o anglosaskich runach. Zauważył jednak także, że nawet dzisiejszy język angielski ma wiele regionalnych i idiomatycznych wariacji. Jego zdaniem po wzięciu tego pod uwagę to tłumaczenie, zwłaszcza w kontekście tego skarbca, jest całkiem przekonujące.
Nadal jednak nie wiadomo, do jakiej konkretnie społeczności należał ten skarb, dlaczego został zakopany i dlaczego później go nie odkopano. Dr Martin Goldberg, główny kurator średniowiecznych kolekcji w NMS, stwierdził, że idea, że ten skarb należał do całej społeczności, jest fascynująca. Zauważył, że dziś jest tak samo, bo każdy może przyjść do muzeum, by obcować z tym skarbcem. Po objeździe po szkockich muzeach skarbiec jest obecnie w drodze do Australii, gdzie będzie można go obejrzeć w muzeum w Adelaide.
źr. wPolsce24 za Guardian