Musk szybko skapitulował przed Trumpem. Właściciel Tesli usunął wpis wiążący prezydenta z przestępcą seksualnym

Na platformie X, należącej do Elona Muska, 5 czerwca pojawił się wpis, który szybko obiegł media. Musk oskarżył Donalda Trumpa o znajdowanie się w dokumentach związanych z Jeffreyem Epsteinem – amerykańskim finansistą oskarżanym za życia o liczne skandale seksualne. Choć post został wkrótce usunięty, jego treść wywołała burzę. Wpis uznano za kulminację trwającego od kilku dni konfliktu między dwoma wpływowymi postaciami amerykańskiej sceny publicznej.
Relacje Trumpa i Muska jeszcze niedawno wyglądały na serdeczne. Prezydent dziękował właścicielowi Tesli za współpracę z administracją, jednak sytuacja szybko się zmieniła. Musk publicznie skrytykował kluczowe elementy polityki budżetowej Trumpa i zasugerował, że jego wsparcie było niezbędne dla zwycięstwa Republikanów w wyborach. Trump nie pozostał dłużny, nazywając Muska „szaleńcem” i grożąc odcięciem go od rządowych kontraktów.
Konflikt z prezydentem nie pozostał bez wpływu na sytuację finansową Elona Muska. Od początku afery akcje Tesli spadły o ponad 14%, co oznacza utratę około 34 miliardów dolarów z majątku osobistego miliardera. W sieci pojawiły się spekulacje, czy Musk zdecyduje się na stworzenie własnej formacji politycznej, by uniezależnić się od obecnych układów. Sam zainteresowany przyznał, że potrzebuje „ochłonąć”, ale kontynuował publikowanie emocjonalnych wpisów.
Jeffrey Epstein, którego nazwisko pojawiło się w kontrowersyjnym wpisie Muska, od lat budzi ogromne emocje. Oskarżany o przestępstwa seksualne i utrzymywanie relacji z elitami politycznymi, zmarł w 2019 roku w okolicznościach, które do dziś wzbudzają wątpliwości. Wspomnienie jego postaci w kontekście Trumpa ma nie tylko wymiar medialny, ale może też stanowić groźną broń w walce politycznej. Czy Musk rzeczywiście „zrzucił bombę”, czy też sam odpalił zapalnik, który może go pogrążyć?
źr. wPolsce24 za RMF FM