Ofiary śmiertelne zamachu w Monachium. Dwuletnia dziewczynka i jej mama nie żyją przez migranta z Afganistanu

W czwartek w Monachium odbywała się demonstracja jednego ze związków zawodowych. Na protest przyszło wielu rodziców z dziećmi. I właśnie tych ludzi postanowił zaatakować 24-letni przybysz z Afganistanu. Ruszył samochodem za grupą demonstrantów. Wyprzedził radiowóz z policjantami pilnującymi porządku i wjechał w protestujących ludzi, powodując obrażenia u 39 osób. Wśród rannych były dzieci.
Zabił dwuletnią dziewczynką, krzyczał "Allahu Akbar"
Jedno z nich, 2-letnia dziewczynka, okazało się pierwszą śmiertelną ofiarą terrorysty. O jej śmierci poinformowały bawarskie władze. Zmarła też niestety 37-letnia matka dziecka.
Jak wcześniej podawały niemieckie media, zamachowiec działał z pobudek religijnych. Krzyczał „Allahu Akbar” a śledczym miał opowiadać, że do zbrodni skłonił go sam Allah, przekonując, że wszystkie ofiary trafią do nieba.
Tak się odwdzięczył
Zbrodniarz miał przypłynąć do Europy w 2016 roku. Z Azji i Afryki szła wtedy jeszcze fala, która ruszyła po tym, jak wszystkich uchodźców zaprosiła do swojego kraju Angela Merkel. Afgańczyk dostał się do Włoch a stamtąd do Niemiec. W 2020 roku odmówiono mu prawa do azylu, bo kłamał opowiadając o przyczynach ucieczki z ojczyzny. W kwietniu 2021 roku miasto Monachium wydało mu jednak zgodę na pobyt tolerowany, a w październiku 2021 roku – pozwolenie na pobyt. Odwdzięczył się w najgorszy możliwy sposób.
źr. wPolsce24 za n-tv.de