Włączyła pralkę tuż przed Wigilią. Kilkadziesiąt minut później przeżyła koszmar

O sprawie napisał portal Varese News. Kot o imieniu Anacleto, mieszkający z właścicielką w miejscowości Induno Olona w Lombardii, wszedł do pralki wśród ubrań przygotowanych do prania. Kobieta zorientowała się dopiero pod koniec cyklu, gdy bezskutecznie szukała kota, by podać mu leki. Zajrzała do pralki i zobaczyła… wystający ogon.
Natychmiast wyłączyła urządzenie i wezwała weterynarza. Zwierzę przeżyło głównie dlatego, że pranie odbywało się w niskiej temperaturze. Lekarz weterynarii Mario Motta, mimo własnych problemów zdrowotnych, przyjechał w wigilijny wieczór do domu kobiety. Kot był skrajnie wychłodzony – trzeba było go intensywnie ogrzewać, m.in. przy pomocy butelek z gorącą wodą. Podano mu antybiotyk, kortyzon i kroplówkę.
– Źle się czułem, ale ta praca oznacza również wyrzeczenia w Święta – przyznał weterynarz.
Pamiętajcie! Koty pierzemy tylko w niskich temperaturach
Jeszcze tej samej nocy temperatura ciała Anacleto zaczęła się podnosić, a w drugi dzień świąt kot samodzielnie jadł. Lekarz zaznaczył, że niestety nie wszystkie takie przypadki kończą się szczęśliwie – zwłaszcza gdy pranie odbywa się w wysokiej temperaturze.
Weterynarze ostrzegają, że koty często z ciekawości wchodzą do pralek i suszarek, traktując je jak bezpieczne kryjówki. Ten świąteczny cud z Lombardii jest przestrogą dla wszystkich właścicieli zwierząt: przed włączeniem pralki zawsze warto dokładnie sprawdzić jej wnętrze.
źr. wPolsce24 za PAP











