Dramat w Strefie Gazy. Kolejne zbrodnie izraelskiej armii na ludności cywilnej

Według informacji opublikowanych przez "Haaretz", żołnierze izraelskiej armii mieli otrzymywać rozkaz strzelania do cywilów przebywających w pobliżu miejsc, gdzie dostarczana była pomoc humanitarna. Źródła w armii, na które powołuje się dziennik, podkreślają, że osoby te nie stanowiły zagrożenia, a mimo to uznawano je za potencjalnych wrogów. Jeden z rozmówców nazwał punkty dystrybucji żywności "polami śmierci", wskazując, że liczba ofiar była znaczna – nawet pięć osób dziennie.
W relacjach żołnierzy podkreślono, że zamiast stosować standardowe środki kontroli tłumu, jak gaz łzawiący, stosowano ciężką broń palną, w tym karabiny maszynowe i granatniki. Według jednego z rezerwistów, sytuacja w Gazie całkowicie wymknęła się spod kontroli, a życie ludzkie przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Mężczyzna dodał, że panuje tam chaos i bezkarność, a zabijanie cywilów nie wywołuje reakcji.
Z danych przekazanych przez Ministerstwo Zdrowia w Strefie Gazy wynika, że od momentu uruchomienia przez GHF czterech punktów pomocy humanitarnej zginęło tam już około 550 osób, a ponad 4 tysiące zostało rannych. Armia izraelska zaprzecza oskarżeniom, twierdząc, że nie ma dowodów na celowe ataki na cywilów. Jak zapewniono w oświadczeniu IDF, wszystkie potencjalne naruszenia procedur są szczegółowo analizowane, a w razie potrzeby podejmowane są odpowiednie kroki dyscyplinarne.
Źr.wPolsce 24 za "Do Rzeczy"