Kijów czeka na odwet. Jak Rosja odpowie na brawurową akcję Ukraińców?

We wtorek Siły Powietrzne Ukrainy ogłosiły alarm w związku ze startem z rosyjskiej bazy myśliwca MiG-31K, zdolnego do przenoszenia rakiet hipersonicznych Ch-47M2 Kindżał. Później poinformowano, że w kierunku Kijowa z dużą prędkością zbliża się obiekt wroga.
Uwaga, niebezpieczeństwo
"Uwaga! Niebezpieczeństwo rakietowe na całym terytorium Ukrainy! Start MiG-31K" - głosił komunikat służb.
Szef Wojskowej Administracji Miejskiej w Kijowie, Timur Tkaczenko apelował, aby nie ignorować alarmu i pozostać w bezpiecznych miejscach. Niedługo później pojawiła się informacja, że alarm został odwołany. Trwał ponad pół godziny.
Stany Zjednoczone ostrzegły, że Ukraina musi spodziewać się znaczącego odwetu po operacji "Pajęczyna", która doprowadziła do uziemienia 20 proc. rosyjskich bombowców strategicznych.
Według "New York Times", amerykański wywiad nie zidentyfikował jeszcze potencjalnych celów, w które może uderzyć Rosja, ale celem mogą być obiekty cywilne lub systemy energetyczne. W grę może wchodzić także uderzenie pociskiem Oriesznik, którego Moskwa użyła już do ataku na Dniepr w listopadzie 2024 roku.
Zadziwiająca skala
Przeprowadzona w niedzielę operacja o kryptonimie „Pajęczyna” wzbudziła podziw na świecie. Był to atak o zadziwiającej pomysłowości – bezprecedensowy, szeroko zakrojony i przygotowywany przez 18 miesięcy – pisze BBC.
1 czerwca ponad 100 ukraińskich dronów zaatakowało bazy lotnicze głęboko w Rosji, uziemiając bombowce dalekiego zasięgu wyposażone w broń jądrową. Skala operacji była ogromna - o eksplozjach donoszono w kilku strefach czasowych w całej Rosji: na północy aż po Murmańsk za kołem podbiegunowym, a na wschodzie aż po region Amuru, ponad 8000 km od Ukrainy.
Ministerstwo Obrony Rosji potwierdziło, że do ataków doszło w pięciu obwodach Rosji – murmańskim, irkuckim, iwanowskim, riazańskim i amurskim – ale samoloty zostały uszkodzone tylko w obwodach murmańskim i irkuckim. W pozostałych miejscach ataki zostały ponoć odparte.
Pomysłowa akcja
Wasyl Maliuk, szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ujawnił, że Ukraińcy przemycili drony do Rosji w drewnianych skrzyniach ukrytych na ciężarówkach. Wiele wskazuje na to, że kierowcy nie zdawali sobie sprawy z tego, co przewożą. Kiedy tiry podjechały w okolice baz lotniczych i nagle wyleciały z nich drony, kierowcy próbowali strącać je kamieniami – relacjonował jeden z nich.
Według niepotwierdzonych doniesień rosyjskiego kanału Telegram Baza – jak pisze BBC znanego z powiązań ze służbami bezpieczeństwa – kierowcy zeznali, że zostali zatrudnieni przez niezidentyfikowanych biznesmenów. Mieli dostarczyć drewniane domki do różnych miejsc w całej Rosji. Telefonicznie dostali instrukcje dotyczące miejsca zaparkowania pojazdów.
W triumfalnym wpisie udostępnionym w mediach społecznościowych w niedzielny wieczór prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który osobiście nadzorował operację, poinformował, że w brawurowym ataku, którego przygotowanie zajęło „rok, sześć miesięcy i dziewięć dni”, użyto 117 dronów.
źr. wPolsce24 za BBC/RMF FM