Incydent nad posiadłością Trumpa. Poderwano myśliwce

Nad Mar-a-Lago, posiadłością Donalda Trumpa na Florydzie, rozciąga się tzw. TFR. Oznacza to, że tymczasowo nie mogą w niej przebywać żadne samoloty ani drony, o ile wcześniej nie dostaną na to specjalnego pozwolenia. Takie strefy są wprowadzane tymczasowo z wielu różnych powodów. Ta nad posiadłością Trumpa ma związek z tym, że jest prezydentem – jest ogłaszana wtedy, gdy akurat przebywa w swoim domu na Florydzie.
Wleciał w zakazaną strefę
Północnoamerykańskie dowództwo obrony przeciwlotniczej (NORAD) poinformowało w oświadczeniu, że mały cywilny samolot naruszył TFR nad Mar-a-Lago. Stało się to w niedzielę ok. 13 15, gdy Trump kończył grę w golfa na swoim polu w West Palm Beach.
NORAD poinformował, że do jego przechwycenia poderwano myśliwce F-16. Ich piloci wystrzelili flary, które normalnie są używane do unikania rakiet naprowadzanych na podczerwień, by zwrócić uwagę pilota łamiącej przepisy maszyny, po czym odprowadzili go poza granice strefy. NORAD podkreślił, że flary mogły być widoczne z ziemi, ale nie stanowiły niebezpieczeństwa, bo szybko się wypalają. Dodano też, że bezpieczeństwo Trumpa nie zostało naruszone ani przez moment.
Nie czytają wiadomości
Takie incydenty nie są niczym niezwykłym, ale w ostatnim czasie ma ich miejsce coraz więcej. Odkąd Trump został ponownie prezydentem zarejestrowano ich już 20. Ostatni miał miejsce w sobotę i wtedy też poderwano myśliwce.
Zdaniem dowódcy NORAD, gen. Gregory'ego Guillota, rosnąca liczba tych incydentów świadczy, że cywilni piloci nie czytają NOTAM. To specjalne wiadomości dla pilotów, wystawiane przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA). Zawierają wszelkie niezbędne im informacje, w tym lokalizację aktualnych TFR. Przypomniał, że w razie bycia przechwyconym przez myśliwce, pilot powinien przestroić radio na częstotliwość 121.5 lub 243.0, jak najszybciej zawrócić i czekać na dalsze instrukcje.
źr. wPolsce24 za Fox News