Świat

Trump na wojnie z Harvardem. Ucierpią zagraniczni studenci, także Polacy

opublikowano:
harvard-3392567_1280.webp
Uniwersytet Harvarda, budynek biblioteki (fot. Pixabay)
Administracja Donalda Trumpa odebrała Uniwersytetowi Harvarda prawo do przyjmowania zagranicznych studentów. W konsekwencji tysiące studentów muszą przenieść się do innych szkół wyższych lub opuścić Stany Zjednoczone.

O decyzji poinformowała szefowa Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Kristi Noem.

Kara za komunizm i antysemityzm

"Administracja pociąga Harvard do odpowiedzialności za podsycanie przemocy, antysemityzmu i współpracę z Komunistyczną Partią Chin na terenie kampusu" - napisała na platformie X Noem, dodając, że możliwość przyjmowania zagranicznych studentów - którzy płacą wyższe czesne niż Amerykanie - jest przywilejem, a nie prawem. "Harvard miał wiele okazji, aby zrobić to, co słuszne. Odmówił (...) Niech to będzie przestrogą dla wszystkich uniwersytetów i instytucji akademickich w całym kraju" - podkreśliła.

W oficjalnym oświadczeniu DHS napisano z kolei, że władze Harvardu "stworzyły niebezpieczne środowisko kampusu, pozwalając antyamerykańskim, proterrorystycznym agitatorom na nękanie i fizyczne ataki na osoby, w tym wielu żydowskich studentów", a także, że uczelnia "angażowała się w skoordynowaną działalność z KPCh, w tym goszczenie i szkolenie członków paramilitarnej grupy KPCh współwinnej ludobójstwa Ujgurów". 

Uderzenie po kieszeni

Co oznacza ta decyzja? To, że Harvard stracił prawo przyjmowania studentów zagranicznych w następnym roku akademickim. Większym problemem jest jednak to, że studenci już studiujący na tej uczelni muszą albo zmienić uniwersytet, albo „utracą swój status prawny”.

Na Harvardzie studiuje prawie 6800 zagranicznych studentów (większość na studiach podyplomowych), co stanowi ponad jedną czwartą ogółu studentów. Pochodzą z ponad 140 krajów świata.

Studenci zagraniczni są jednym z największych źródeł przychodów dla wielu czołowych amerykańskich uczelni. Czesne na Harvardzie jest niemałe - wynosi około 60 tys. dolarów za semestr, choć studenci z rodzin zarabiających poniżej 200 tys. dolarów rocznie mogą liczyć na pomoc finansową.

Walka z Ligą Bluszczową 

Harvard uznał decyzję za bezprawną. „Ta akcja odwetowa grozi poważną szkodą dla społeczności Harvardu i naszego kraju oraz podważa misję akademicką i badawczą Harvardu” – napisała uczelnia w oświadczeniu, zapewniając, że nie zostawi swoich studentów bez pomocy.

Jak komentują dziennikarze agencji AP zakaz jest efektem zaostrzającej się walki Trumpa z grupą najbardziej prestiżowych, prywatnych uniwersytetów amerykańskich skupionych w Ivy League (Ligą Bluszczową).

Konflikt administracji Trumpa z Harvardem, najstarszym i najbogatszym uniwersytetem w Stanach Zjednoczonych, nasilił się, gdy uczelnia odmówiła wprowadzenia reform, których celem miało być m. in. zapewnienie ideologicznej równowagi wśród studentów i wykładowców. Władze Harvardu zaskarżyły te żądania do sądu i zarzuciły władzom federalnym ingerencję w autonomię uczelni.

W konsekwencji rząd federalny obciął uniwersytetowi 2,6 miliarda dolarów dotacji, a prezydent Trump zagroził, że odbierze mu status, dzięki któremu Harvard jest zwolniony z podatku.

Lewicowi studenci piszą o autorytaryzmie

Decyzję administracji Trumpa potępili studenci skupieni w organizacji Harvard College Democrats. „Atak Trumpa na studentów zagranicznych to podręcznikowy przykład autorytaryzmu - Harvard musi nadal trzymać swoją linię” - stwierdzili w oświadczeniu.

Do krytyki dołączyły organizacje broniące praw człowieka i wolności słowa. 

Swoje trzy grosze dorzuciły też Chiny. - Pekin będzie stanowczo bronić uzasadnionych praw i interesów chińskich studentów oraz badaczy przebywających za granicą - oznajmiła rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning.

źr. wPolsce24 za AP/PAP

 

Świat

Biały Dom z potężnym wsparciem dla Karola Nawrockiego w wyborczym wyścigu. Ta wizyta wywołała wściekłość ludzi Tuska

opublikowano:
bialydom.webp
(fot. screen za X)
Karol Nawrocki przebywa w Stanach Zjednoczonych, w Waszyngtonie. Obywatelski kandydat na prezydenta wziął udział w uroczystościach Narodowego Dnia Modlitwy w Ogrodzie Różanym w Białym Domu. Spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem, a oficjalny profil Białego Domu na portalu X zamieścił wspólne zdjęcia obu polityków.
Świat

„Przeciwko upokorzeniu w kraju i za granicą”. Kandydat konserwatystów głosował w Bukareszcie. Początek „wiosny ludów”?

opublikowano:
mid-epa12111622.webp
George Simion zagłosował pod Bukaresztem (Fot. PAP/EPA)
Lider rumuńskiej partii AUR George Simion zagłosował w niedzielę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Towarzyszył mu Calin Georgescu, wykluczony z elekcji przez tamtejsze władze.
Świat

W Rumunii prowadzi Dan, ale eksperci radzą, żeby poczekać

opublikowano:
simion wyniki.webp
Wieczór wyborczy George Simiona (Fot. Artur Ceyrowski)
Prawie 54 proc. dla lewicowego, wpieranego m.in. przez rodzinę Sorosów Nicusora Dana i trochę ponad 46 proc. dla konserwatysty George'a Simiona w drugiej turze powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. To wcale nie oznacza jednak, że mamy pewnego zwycięzcę tej elekcji.
Świat

W Rumunii jednak wyborcza niespodzianka. Simion uznał wynik

opublikowano:
mid-epa12115387.webp
Nicusor Dan świętuje zwycięstwo (fot. ROBERT GHEMENT/EPA/PAP)
Lewicowy, prounijny burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan wygrał wybory prezydenckie w Rumunii. Pokonał rywal z prawicy George Simiona. Przegrany początkowo nie uznał porażki, ale ostatecznie złożył Danowi gratulacje. Podkreślił zarazem, że będzie dalej walczył o sprawiedliwość.
Świat

Panika w Berlinie! Niemcy boją się klęski Trzaskowskiego, wieszczą rozpad rządu Tuska i straszą prawicowymi ekstremistami

opublikowano:
MK9_gdlnm_19_09_sss_f_DSC05270.webp
W Berlinie panicznie boją się porażki Rafała Trzaskowskiego (Fot. Fratria)
Pali się! Niemieckie media wpadły w totalną panikę w związku z wynikami pierwszej tury wyborów prezydenckich w Polsce.
Świat

Zakulisowy deal z Tuskiem? Bruksela jest gotowa na wiele, byle tylko wygrał Trzaskowski

opublikowano:
mid-epa12121292 ok.webp
Dziennik „Le Monde” ujawnił, jak Komisja Europejska pomaga obozowi Donalda Tuska w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi. By nie zrazić wyborców i zwiększyć szanse Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji z kandydatem popieranym przez PiS Karolem Nawrockim, szefowa KE Ursula von der der Leyen ograniczyła polityczną presję na polski rząd i przesuwa w czasie niewygodne decyzje.