Mieli nieść pomoc po huraganie, a omijali domy zwolenników Trumpa. Teraz twierdzą, że to wina pracowników

Skandal rozpoczął się pod koniec zeszłego roku. 5 października w Florydę uderzył huragan Milton. Gdy wiatr ustał, pracownicy FEMA chodzili po domach, sprawdzając, czy ktoś potrzebuje pomocy. Wkrótce wyszło na jaw, że ci, którzy chodzili po hrabstwie Highland – gdzie Donald Trump zdobył ponad 70% głosów - dostali polecenie, by omijać domy, przed którymi stoją banery lub wiszą flagi promujące Trumpa. Portal Daily Wire, który jako pierwszy ujawnił sprawę, donosił, że ominięto z tego powodu co najmniej 20 domów. FEMA skierowała do nich pracowników dopiero, gdy ujawniono skandal.
Winna nadzorczyni?
Gdy ta szokująca sprawa wyszła na jaw, szefostwo FEMA twierdziło, że polecenie omijania domów zwolenników Trumpa wyszło od jednej z kierowniczek, Marni Washington, a nie od władz tej agencji. Rzecznik prasowy agencji powiedział, że Washington nie miała uprawnień do wydania takiego polecenia ani nikt jej nie kazał tego robić. Niedługo potem została za to zwolniona z pracy. Ówczesna szefowa FEMA Deanne Criswell stwierdziła, że działanie Marni Washington było obrzydliwe i stanowiło wyraźne naruszenie kluczowych wartości FEMA i zasady pomagania ludziom niezależnie od ich przynależności politycznej.
Teraz FEMA poinformowała, że na skutek wewnętrznego śledztwa zwolniono trzech kolejnych kierowników. Cameron Hamilton, który obecnie pełni obowiązki administratora, poinformował, że uznano, iż nie spełnili naszych standardów postępowania i nie powstrzymali się od upolitycznionych działań. Dodał jednak, że śledztwo nie wykazało, by FEMA miała systemowy problem ani że temu skandalowi jest winne ówczesne szefostwo tej organizacji.
Zrobili z niej kozła ofiarnego?
Jego ocena stoi w sprzeczności ze słowami Washington. W wywiadzie dla telewizji Fox News stwierdziła ona, że stała się kozłem ofiarnym, bo jedynie przekazała pracownikom polecenie z góry. Stwierdziła także, że pracownicy na Florydzie omijali domy zwolenników Trumpa, zanim ona zaczęła tam pracować, bo bali się wrogich spotkań politycznych. Taka była kultura – stwierdziła.
źr. wPolsce24 za Fox News