Administracja Bidena nie chciała go znaleźć? FBI zatrzymała podejrzanego o podłożenie bomb w Waszyngtonie

6 stycznia 2021 roku obie izby Kongresu zebrały się na wspólnej sesji, by oficjalnie policzyć głosy oddane w wyborach prezydenckich i certyfikować zwycięstwo Joe Bidena. Tego samego dnia do stolicy USA przybyły tysiące zwolenników Trumpa, którzy byli przekonani, że wybory zostały sfałszowane. W czasie protestu część z nich wdarła się do budynku Kapitolu, gdzie swoją siedzibę ma Kongres, zakłócając jego pracę. Demokraci oskarżyli Donalda Trumpa o to, że swoją retoryką – w tym przemówieniem do uczestników protestu – zachęcił ich do takiego działania, poddano go za to drugiemu impeachmentowi.
Podłożył dwie bomby
W trakcie tych zamieszek w Waszyngtonie znaleziono dwa improwizowane ładunki wybuchowe, tzw. bomby rurowe. Jedną z nich podłożono w pobliżu siedziby Komitetu Narodowego Demokratów, a drugą w pobliżu siedziby Komitetu Narodowego Republikanów. Jeden z ładunków odkryła przypadkiem kobieta, która wracała z pralni. Powiadomiła o tym policję, która wkrótce potem odnalazła kolejny. Na szczęście nie wybuchły, ale eksperci FBI stwierdzili, że obie bomby były wykonane poprawnie i ich detonacja była możliwa.
FBI szybko opublikowała nagranie z monitoringu, na którym widać było zamaskowanego mężczyznę, który je podkłada. Mimo tego śledztwo szybko znalazło się w martwym punkcie. Fakt, że tak długo nie udawało się odnaleźć podejrzanego, spowodował powstanie licznych teorii spiskowych. Wiele osób uważało, że żadnych bomb nie było, lub że były podłożone przez służby, aby oczernić Trumpa i jego zwolenników. W czwartek rano FBI poinformowała jednak, że w końcu zatrzymano podejrzanego. Okazał się nim być 30-letni Brian Cole Jr., mieszkaniec miasta Woodbridge w Wirginii.
Administracja Bidena nie chciała go znaleźć?
Prokurator generalna Pam Bondi poinformowała, że usłyszy zarzuty użycia urządzenia wybuchowego, ale jest możliwe, że na tym się nie skończy. Po raz pierwszy ma pojawić się w sądzie już w piątek. Bondi oskarżyła administrację Bidena o to, że ta nie starała się go złapać. Jak donosi Fox News, z raportu dla Kongresu wynika, że FBI prowadziło w tej sprawie śledztwo do końca lutego 2021 roku, mniej niż dwa miesiące, po czym przestało być priorytetem. Bondi podkreśliła, że udało się go złapać nie dzięki nowym dowodom, a dzięki temu, że policja i prokuratura uważnie przeanalizowały te, które zgromadzono wcześniej. Powiem wam, że te dowody tam po prostu leżały, zbierając kurz – powiedziała – To nie były nowe informacje. To nie były jakieś nowe dowody. To była ciężka praca administracji prezydenta Trumpa.
O podejrzanym na razie nie wiadomo zbyt wiele. Według dokumentów sądowych mieszkał ze swoją matką i siostrami w domu jednorodzinnym. Pracował w biurze poręczyciela kaucji. Niektóre media donoszą, że to biuro należy do jego ojca. Jego motywy na razie są nieznane. Nieco więcej szczegółów zdradziła na antenie Fox News Jeanine Piro, prokurator okręgowa Dystryktu Kolumbia. Powiedziała, że Cole sprawiał wrażenie normalnego mężczyzny. On był tą cichą osobą, o której nigdy nie wyobrazilibyście sobie, że mogłaby podłożyć bombę rurową, złożyć ją – stwierdziła. Dodała, że był mało aktywny w mediach społecznościowych. Ujawniła też, że FBI znalazła w jego domu materiały, które mogły posłużyć do budowy kolejnych takich bomb, i ich fragmenty. Bardzo się tym interesował – stwierdziła.
źr. wPolsce24 za Fox News











