Zaskakująca decyzja sądu. Były prezydent trafił do aresztu domowego

W 2022 roku Bolsonaro starał się o drugą kadencję, ale przegrał z socjalistą Luizem da Silvą 49,1% do 50,9%. Zwolennicy Bolsonaro zaczęli protestować, twierdząc, że podczas wyborów doszło do oszustwa. Wkrótce potem Sąd Najwyższy oskarżył polityka o próbę zorganizowania zamachu stany.
Miał złamać sądowy zakaz
W poniedziałek sędzia Alexandre de Moraes zdecydował, że były prezydent trafi do aresztu tymczasowego. Będzie go odbywał w posiadłości, którą wynajmuje w stolicy kraju. Policja federalna dostała polecenie konfiskaty wszystkich telefonów, jakie się w niej znajdują. Będą je musiały oddać także osoby, które odwiedzają byłego prezydenta. Podczas wizyt nie będą mogły także robić zdjęć ani nagrań.
Powodem takiej decyzji sądu były niedzielne protesty w obronie Bolsonaro, jakie wybuchły w wielu miastach Brazylii. Moraes twierdzi, że były prezydent złamał w ich trakcie wcześniejszy zakaz korzystania z mediów społecznościowych, bo miał poprosić swoich sojuszników, by publikowali wpisy, jego zdaniem zachęcające do ataku na Sąd Najwyższy i zagranicznej interwencji w brazylijskie sądownictwo. Prawnicy Bolsonaro zapowiedzieli już odwołanie.
Amerykanie stanęli w jego obronie
W obronie byłego prezydenta stanął amerykański Departament Stanu. Biuro ds. Półkuli Zachodniej we wpisie na platformie X, uznało, że Moraes – który już wcześniej został obłożony amerykańskimi sankcjami - „złamał prawa człowieka” i oskarżyło go o to, że używa państwowych instytucji, by uciszać opozycję i niszczyć demokrację.
Trump i Bolsonaro to bliscy sojusznicy. Moraes twierdził wcześniej, że nałożone na niego sankcje, a także groźba obłożenia Brazylii wysokimi cłami, to atak na niezależność brazylijskich sądów. Departament Stanu ostrzegł, że osoby zaangażowane w proces Bolsonaro zostaną za to rozliczone.
źr. wPolsce24 za "Guardian"