Burmistrz niemieckiego miasta szukał sposobu na oszczędności i postanowił włączyć uczniów do pracy. Takiej reakcji się nie spodziewał

Burmistrz Schwäbisch Gmünd Richard Arnold (CDU) zaproponował, aby uczniowie sami sprzątali swoje sale lekcyjne, co wywołało falę krytyki ze strony uczniów, związków zawodowych i polityków opozycji.
Celem inicjatywy ma być oszczędność do 250 tysięcy euro rocznie oraz przywrócenie poczucia odpowiedzialności wśród uczniów i nauczycieli.
Reakcje na propozycję burmistrza
Propozycja Richarda Arnolda spotkała się z ostrą krytyką.
Pierwszy zareagował związek zawodowy Verdi w Badenii-Wirtembergii uznał ją za absurdalną i obrazę dla pracowników sprzątających, którzy mają odpowiednie kwalifikacje i trudnią się tą pracą systematycznie.
Maike Schollenberger, dyrektor regionalny Verdi, podkreśliła, że zamiast ograniczać koszty usług komunalnych, należy dążyć do sprawiedliwego finansowania gmin.
Krajowa rada uczniów w Badenii-Wirtembergii również skrytykowała pomysł, uznając go za „nielogiczny i nieefektywny”. Według nich obecny harmonogram szkolny już jest zbyt napięty, by dodatkowo angażować uczniów w obowiązki porządkowe.
Tło finansowe i historyczne
Miasto Schwäbisch Gmünd wydaje obecnie około 4,5 miliona euro rocznie na sprzątanie szkół, przedszkoli i innych budynków publicznych.
W obliczu deficytu budżetowego sięgającego ośmiu milionów euro, burmistrz uznał za konieczne poszukiwanie nietypowych rozwiązań oszczędnościowych.
Arnold powołał się na doświadczenia z przeszłości, gdy uczniowie sami sprzątali sale – np. w piątki i soboty – co miało budować odpowiedzialność i duch zespołu. Według jego szacunków, rezygnacja z części usług sprzątających mogłaby przynieść oszczędności rzędu 200–250 tysięcy euro rocznie.
Kontrowersje prawne i praktyczne
Wśród niemieckich ekspertów i rodziców pojawiły się wątpliwości, czy uczniowie mogą być zobowiązani do sprzątania bez wynagrodzenia, co mogłoby naruszać przepisy prawa pracy.
Dodatkowo, krytycy zwracają uwagę, że profesjonalne sprzątanie obejmuje także mycie podłóg, biurek i toalet, czyli zadań, których uczniowie nie powinni wykonywać.
Jednocześnie zauważają, że w niektórych szkołach proste prace są już częścią rotacyjnych obowiązków klasowych, choć tylko w ograniczonym zakresie.
źr. wPolsce24 za "Spiegel"/DW