Amerykanie mają dość szczucia. Lewicowi publicyści tracą pracę przez słowa o Charlie Kirku

Morderstwo Kirka na kampusie uniwersytetu w Utah wstrząsnęło Amerykanami. Równie mocno wstrząsnęło nimi to, że wielu przedstawicieli i zwolenników lewicy otwarcie cieszyła się z tego, że stracił życie. Fala oburzenia jest tak duża, że wielu pracodawców zwalnia teraz pracowników, którzy cieszyli się z jego śmierci, bo boi się tego, jak to wpłynie na wizerunek ich firm.
Teraz spotkało to Jimmiego Kimmela, jednego z najsłynniejszych publicystów amerykańskiej lewicy. Telewizja ABC poinformowała, że jego program Jimmy Kimmel Live! zostanie zawieszony i nie wróci na antenę w przewidywalnej przyszłości.
Sugerował, że morderca to fan Trumpa
Powodem zawieszenia programu były jego słowa o Tylerze Robinsonie, podejrzanym o zamordowanie Kirka. Kimmel zasugerował w poniedziałek, że był on zwolennikiem Trumpa i prawicy. Powiedział m.in., że gang MAGA próbuje przedstawić tego dzieciaka, który zabił Charliego Kirka, jako coś innego, niż jeden z nich, i robi wszystko co w ich mocy, by zdobyć na tym polityczne punkty.
To oczywiste kłamstwo. Motywy Robinsona nie zostały wprawdzie oficjalnie ujawnione, ale prokuratura podejrzewa, że zastrzelił Kirka – bardzo ważną postać dla ruchu MAGA – z powodów politycznych. Ujawniła też,że jego matka powiedziała śledczym, że w ostatnich latach mocniej zainteresował się polityką i stał się bardziej lewicowy. Dodała, że szczególnie interesowały go kwestie LGBT i gender, a on sam zaczął romans ze swoim współlokatorem, transpłciowym mężczyzną. Kirk zginął podczas rozmowy o szkolnych masakrach, których sprawcami były osoby transpłciowe.
Zanim ABC zdecydowała się na zawieszenie jego show, swoje oburzenie na jego słowa wyraziła grupa medialna Nexstar Media, do której należy wiele lokalnych oddziałów ABC. Poinformowała, że nie będzie retransmitować jego programu. Inna grupa medialna, Sinclair Broadcast Group, poinformowała, że w piątek zamiast jego show nadadzą hołd dla Kirka. Wcześniej przewodniczący Federalnej Komisji Komunikacji Brendan Carr zasugerował, że lokalne stacje, które będą retransmitować jego program, narażą się na utratę licencji.
Manipulowała jego słowami
Kimmel nie jest jedynym lewicowym publicystą, który stracił pracę przez słowa o Kirku. To samo spotkało Karen Attiah, która od 11 lat pracowała w dzienniku Washington Post. Poinformowała na swoim Substacku, że zwolniono ją z powodu jej wpisów o Kirku w mediach społecznościowych, które uznano za skrajne naruszenie standardów i sprowadzanie niebezpieczeństwa na jej kolegów z pracy. Attiah zauważyła, że była ostatnią czarnoskórą felietonistką, jaką zatrudniał WaPo i zasugerowała, że zwolniono ją z powodów rasistowskich.
Attiah dodała, że jedyny post, jaki opublikowała w mediach społecznościowych o Kirku, był cytatem z jego własnych słów. To jednak nie do końca prawda, bo słowa, które zacytowała, zostały przez nią zmanipulowane. „Czarne kobiety nie mają zdolności intelektualnych, by być traktowane poważnie. Musicie ukraść miejsce białego człowieka” - brzmiały słowa, które opublikowała. W rzeczywistości Kirk odnosił się do trzech konkretnych czarnoskórych kobiet: publicystki Joy Reid, byłej pierwszej damy Michelle Obamy i sędzi Sądu Najwyższego Ketanji Brown Jackson. Internauci zarzucili jej, że zmanipulowała jego słowa, by zrobić z niego rasistę.
źr. wPolsce24 za Guardian, Fox News