To też nam zabrali. Niemcy a nie Polska zorganizują ważną imprezę

Podczas posiedzenia w szwajcarskim Nyonie decyzję ogłosił Aleksander Ceferin, który pochwalił wszystkie trzy projekty, zanim otworzył kopertę z nazwą zwycięzcy. Ostatecznie wybór padł na Niemcy, co oznacza, że propozycja Polskiego Związku Piłki Nożnej po raz drugi z rzędu nie zdobyła poparcia UEFA.
W głosowaniu uczestniczyli członkowie Komitetu Wykonawczego UEFA. Wyłączono z niego przedstawicieli federacji niemieckiej i duńskiej – ich kraje walczyły o organizację turnieju, więc zgodnie z zasadami nie mogły brać udziału w podejmowaniu decyzji. To właśnie te trzy kandydatury: Niemiec, Polski oraz duńsko-szwedzka, tworzyły finałową listę projektów.
Polska liczyła, że po nieudanych staraniach o Euro 2025 tym razem uda się zdobyć prawo goszczenia największej kobiecej imprezy piłkarskiej w Europie. Tym bardziej że kraj przeżył w minionym roku historyczny moment: debiut reprezentacji w ME kobiet. Mimo rosnącego zainteresowania futbolem kobiecym, tym razem ponownie nie udało się przekonać UEFA.
Zwycięska propozycja Niemiec zakłada, że mecze Euro 2029 zostaną rozegrane na ośmiu dużych stadionach w kluczowych miastach: m.in. w Dortmundzie, Frankfurcie, Monachium czy Kolonii. Pominięto takie obiekty jak Stadion Olimpijski w Berlinie czy arena w Gelsenkirchen. Atutem niemieckiej kandydatury była bogata historia organizacyjna – od mistrzostw Europy kobiet w latach 1989 i 2001 po mundial 2006 i Euro 2024 mężczyzn.
UEFA doceniła również potencjał frekwencyjny oraz silną pozycję kobiecej piłki w Niemczech, które mają na koncie aż osiem mistrzostw Europy. Niemcy przekonywali, że są w stanie sprzedać nawet milion biletów – znacznie więcej niż rekordowe 657 tysięcy sprzedanych w Szwajcarii w 2025 roku. Istotnym walorem okazały się także względy ekologiczne i infrastrukturalne: centralne położenie, szybka kolej oraz doświadczenia z poprzednich imprez, w których zdecydowana większość kibiców korzystała z transportu publicznego.
źr. wPolsce24 za RMF24











