Co się dzieje z naszą Igą?! Dzisiejsza porażka wskazuje na głębszy kryzys polskiej gwiazdy tenisa

Pierwszy set? Katastrofa. Żaden gem nie został przez Polkę wygrany przy własnym serwisie, a dodatkowo dwa swoje gemy serwisowe Iga przegrała do zera. Collins grała świetnie, ale Polka – fatalnie. Drugi set przyniósł poprawę, więcej walki, nawet break pointy przy stanie 4:4, jednak Iga ich nie wykorzystała. Amerykanka, bardziej doświadczona, bardziej opanowana, lepiej reagująca pod presją – wygrała zasłużenie.
Świątek miała tylko 15 zagrań kończących, przy 32 Collins. Popełniła 22 niewymuszone błędy, ponad połowę więcej niż rywalka. To nie są liczby, które przystoją liderce (a właściwie – już byłej liderce) kortów ziemnych. I choć z Danielle Collins Iga wcześniej wygrała siedem z ośmiu spotkań, w sobotę nie była nawet blisko ósmego zwycięstwa.
Ta porażka boli tym bardziej, że Rzym był do tej pory miejsce, gdzie nasza tenisistka czuła się świetnie – triumfowała tu w 2021 i 2022 roku, a teraz odpada na tak wczesnym etapie. W rankingu WTA spadnie na co najmniej czwarte miejsce, a jeśli Jasmine Paolini wygra turniej, to Iga wyląduje na piątym. W Roland Garros nie będzie już rozstawiona z "jedynką". To symboliczna zmiana w układzie sił.
Nie chodzi jednak tylko o jeden mecz, jedno nieudane popołudnie. Od początku sezonu widać, że coś się w grze Świątek zacięło. Brakuje jej świeżości, automatyzmu, mentalnej przewagi, którą wcześniej emanowała. Czy to zmęczenie? Presja? Zmiana podejścia? A może po prostu przejściowy kryzys?
Nadzieja jest taka, że Iga zawsze potrafi wrócić. Że to tylko cisza przed burzą, a nie zmierzch królowej kortów ziemnych. Bo jeśli ktoś wie, jak podnosić się po porażkach, to właśnie ona.
Ale dziś jedno pytanie krąży w głowach kibiców: co się dzieje z naszą Igą?
Iga Świątek - Danielle Collins 1:6, 5:7
źr. Polsce24